Terminarzowa faworyzacja. Jak Ekstraklasa po cichu gnoi Jagiellonię.

Dziś, tj. 5 września 2025 r. Ekstraklasa opublikowała planowany terminarz 11. kolejki naszej ligi – czyli kolejki rozgrywanej już po premierowej serii gier w Lidze Konferencji. Spotkania wszystkich klubów grających w tych rozgrywkach – co dziwić nie może – zostały przydzielone na niedzielę. Kontrowersje budzą natomiast godziny rozgrywania tych spotkań. Otóż Ekstraklasa – w przeciwieństwie do ostatniej sierpniowej kolejki, gdzie po dwa mecze zostały rozegrane o 17:30 i 20:15 – zdecydowała się wyznaczyć wszystkie spotkania tak, aby były rozgrywane o różnych godzinach. Mecze będą więc grane o 12:15, 14:45, 17:30 i 20:15, przy czym – co istotne z naszego punktu widzenia – to my dostaliśmy najbardziej niekorzystny, najwcześniejszy termin. Biorąc bowiem pod uwagę, że z Hamrun Spartans gramy w czwartek o 18:45 (i zakładając, że mecz skończy się około 21:00), przerwa pomiędzy oboma spotkaniami wyniesie zaledwie 65 godzin.
Ktoś może powiedzieć, że jest to uzasadnione, bo gramy oba spotkania u siebie, a taka Legia i Lech w lidze mają wyjazdy, przez co należy im się więcej czasu na regenerację – i takie twierdzenia nie są pozbawione racji bytu. Problem polega na tym, że kwestia wrzucania Jagiellonii przez Ekstraklasę na mniej korzystne terminy to nie jest coś nowego i mieliśmy o tym się okazję przekonać wielokrotnie już w zeszłym sezonie.
Jak to wygląda w konkretach?
Aby nie być gołosłownym, postanowiliśmy porównać terminarze Jagiellonii i Legii, sięgając również zeszłego sezonu. Jest to o tyle logiczne, że oba kluby grały w Lidze Konferencji, odpadły w tym samym momencie, na tym przykładzie najlepiej więc będzie widać jak Jagiellonia traktowana jest przez organizatora rodzimych rozgrywek. Pod uwagę brana jest różnica godzinowa między meczami pucharowymi a ligowymi w tej samej kolejce, jak również uwzględniane są jedyne sytuacje, gdy w tym samym czasie oba zespoły grały i w lidze, i w pucharach – siłą rzeczy pominięte zostały chociażby spotkania 5. i 6. kolejki ligowej LK zeszłego sezonu (wtedy nie mieliśmy meczów w lidze), fazę play-off, czyli 1/16 LK (Legia pauzowała) oraz spotkania z tego sezonu, kiedy mecze przynajmniej jednej z drużyn zostały przełożone.
Przed przejściem do samego zestawienia, jeszcze krótkie wyjaśnienie, w jaki sposób je czytać – w pierwszym rzędzie podane są mecze Legii, w drugim Jagi. Do tego przedstawione informację to kolejno, rywal w pucharach, czy mecz jest w domu (D), czy na wyjeździe (W), godzina rozgrywania meczu, rywal w lidze (plus gdzie i kiedy mecz jest rozegrany) i w końcu czas między oboma meczami. Niżej, pod każdą parą jest natomiast informacja kto (i o ile) miał więcej odpoczynku między meczami. Aha, na potrzeby wyliczeń przyjęliśmy, ze mecze trwają dwie godziny, a jeżeli spotkanie zaczyna się o niepełnej godzinie, dla ułatwienia zaokrąglam to w górę lub w dół (przykładowo, jak mecz zaczyna się o 18:45, to przyjmujemy, że zaczyna się o 19:00, a jeżeli o 20:15, to zaokrąglamy to do 20:00). Wyjątkiem są mecze zaczynające się dokładnie po 30 minutach od pełnej godziny (np. 17:30), wtedy już sobie te uproszczenia sobie darowaliśmy.
Bez zbędnego przedłużania, wygląda to następująco:
Drita (D) 18:45 – Śląsk (W) 20:15 – 71h
Ajax (D) 21:00 – GKS (W) 14:45 – 64h
7h więcej odpoczynku Legii
***
Drita (W) 20:00 – Motor (D) 14:45 – 65h
Ajax (W) 20:00 – Widzew (D) 20:15 – 70h
5h więcej odpoczynku Jagi
***
Betis (D) 18:45 – Jaga (W) 20.15 – 71h
Kopenhaga (D) 21:00 – Legia (D) 20:15 – 69h
2h więcej odpoczynku Legii
***
TSC (W) 21:00 – GKS (D) 20:15 – 69h
Petrocub (D) 18:45 – Korona (D) 14:45 – 66h
3h więcej odpoczynku Legii
***
Dynamo (D) 18:45 – Lech (W) 17:30 – 68,5h
Molde (D) 21:00 – Raków (D) 14:45 – 64h
4.5h więcej odpoczynku Legii
***
Omonia (W) 21:00 – Stal (W) 17:30 – 66,5h
Celje (W) 18:45 – Pogoń (W) 14:45 – 66h
0.5h więcej odpoczynku Legii
***
Molde (W) 18:45 – Motor (W) 19:00 (poniedziałek) – 94h
Cercle (D) 21:00 – Widzew (W) 17:30 – 66.5h
27.5h więcej odpoczynku Legii (3.5h, gdyby mecz Legii był rozgrywany w niedzielę)
***
Molde (D) 21:00 – Raków (W) 17:30 – 66,5 h
Cercle (W) 18:45 – Lech (D) 20:15 – 71h
4.5h więcej odpoczynku Jagi
***
Chelsea (D) 18:45 – Jaga (D) 20:15 – 71h
Betis (W) 21:00 – Legia (W) 20:15 – 69h
2h więcej odpoczynku Legii
***
Chelsea (W) 21:00 – Lechia (D) 17:30 (poniedziałek) – 90.5h
Betis (D) 18:45 – Zagłębie (D) 14:45 (poniedziałek) – 90h
0.5h więcej odpoczynku Legii
***
Banik (W) 19:00 – Arka (D) 20:15 – 71h
Pazar (W) 19:00 – Widzew (D) 17:30 – 68.5h
2.5h więcej odpoczynku Legii
***
Larnaka (W) 18:30 – GKS (D) 20:15 – 71.5h
Silkeborg (W) 19:00 – Cracovia (D) 17:30 – 68.5h
3h więcej odpoczynku Legii
***
Larnaka (D) 21:00 – Wisła P. (W) 20:15 – 69h
Silkeborg (D) 20:15 – Radomiak (W) 17:30 – 67.5h
1.5h więcej odpoczynku Legii
***
Hibernian (D) 21:00 – Cracovia (W) 20:15 – 69h
Dynamo (W) 20:45 – Lechia (D) 17:30 – 66.5h
2.5h więcej odpoczynku Legii
***
Samsunspor (D) 21:00 – Górnik Zabrze (W) 20:15 – 69h
Hamrun (D) 18:45 – Korona (D) 12:15 – 65h
4h więcej odpoczynku Legii
***
Werdykt? Na 15 rozegranych spotkań w pucharach, Legia miała 13 razy dłuższy czas na odpoczynek przed meczem ligowym. Oczywiście, aby być obiektywnym, trzeba przyznać, że w niektórych sytuacjach preferencyjne traktowanie Legii było w pewnym sensie zasadne. Jest parę przypadków, gdzie dłuższy czas na regenerację uzasadniony był tym, że stołeczny klub (w przeciwieństwie do Jagi) grał jeden lub też oba mecze na wyjazdach. W sumie nie ma co się też czepiać Ekstraklasy w przypadku meczów bezpośrednich, bo wtedy dłuższy czas na odpoczynek ma ten klub, który gra wcześniejszy mecz w pucharach – a to, że dwa razy była to Legia nie jest „winą” Ekstraklasy tylko UEFA. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet pomijając te przypadki, faworyzacja Legii jest widoczna gołym okiem, oczywista i nie ulegająca żadnej wątpliwości.
Dlaczego tak się dzieje i czy faktycznie jest to aż takie ważne?
Gdybyśmy przyparli do muru władze naszej ligi i zmusili ich do udzielenia odpowiedzi na pierwsze z powyższych pytań, stawiam że padłyby dwa argumenty. Po pierwsze – terminarz ustalany jest tak, aby kluby mające dłuższe wyjazdy dostawały więcej czasu na odpoczynek (choć, jak pokazują powyższe wyliczenia, w wielu przypadkach nie miałoby to nic wspólnego z prawdą). Po drugie – piłka to biznes, chodzi tutaj przede wszystkim o zarabianie pieniędzy, a Legia jest jednak bardziej medialnym klubem, ma większą bazę kibicowską, wobec czego z finansowego punktu widzenia opłaca dać się ich mecz w najlepszym czasie antenowym (czyli wieczorem). Dużo ma tutaj do powiedzenia też oficjalny nadawca (czyli CANAL+), który w zasadzie nawet nie próbuje udawać swojego obiektywizmu, wielokrotnie pokazując, który klub jego ulubionym (świadczy o tym chociażby skład redakcji sportowej, gdzie spora część osób albo w Legii grała, albo była w jakiś inny sposób z nią związana).
Nie zmienia to jednak faktu, że sport jest biznesem dosyć specyficznym i o ile jasnym jest, że każdy chce zarobić jak najwięcej, nie może się to odbywać kosztem rywalizacji sportowej. Takie podejście całkowicie wypacza sens profesjonalnego grania w piłkę – jak mamy bowiem patrzeć obiektywnie na rozgrywki, jeżeli jeden z zespół, przy udziale podmiotów zewnętrznych (które rzekomo mają być niezależne) ma mieć łatwiej od drugiego? Absolutnie nie można tez przyjąć narracji, że „to tylko kilka godzin” i że „Jaga i tak w zeszłym sezonie była wyżej w tabeli”. W profesjonalnym sporcie liczą się każde detale, a godzina więcej na odpoczynek może zrobić bardzo duże znaczenie. Świadczą o tym działania naszego sztabu – na myśl przychodzi mi chociażby przykład, gdy w naszym klubie zorganizowano, aby po lądowaniu na lotnisku autokar był bezpośrednio podstawiany pod samolot, dzięki czemu udawało się zaoszczędzić kilka-kilkanaście minut. Skoro więc liczy się każda minuta, to w tym kontekście parę godzin urasta do miana bardzo poważnego handicapu. A że Jaga była wyżej w tabeli? To tylko świadczy o tym jacy fachowcy u nas pracują i jakie wyniki (pomimo przeciwności losu) są w stanie osiągnąć. Nie znaczy to jednak, że ma być przyzwolenie, aby nas gnoić.
Jakie jest rozwiązanie i co da się z tym zrobić?
Żeby była jasność – to nie jest tak, że jestem absolutnie przeciwny, aby mecz z Koroną (po spotkaniu z Hamrun) grać o 12. Oczekiwałbym jednak jasnej, konkretnej i stanowczej deklaracji ze strony Ekstraklasy, że skoro my teraz gramy o tej godzinie to każdy (przynajmniej jeden mecz) też będzie musiał tak rozegrać. W tym systemie można by zagrać cztery kolejki (każdy zespół zagrałby cztery razy o innej godzinie) a spotkania po 5. kolejce LK mogłyby zostać rozegrane (podobnie jak ostatnio) po dwa o 17:30 i 20:15 (po 6. kolejce LK nie ma meczu ligowe, zaczyna się przerwa zimowa).
Czy taka deklaracja ze strony organizatora rozgrywek jest możliwa? Jest to wątpliwe, ale klub absolutnie nie może tego tematu odpuścić. Nie chodzi mi bynajmniej o to, aby interweniował Adrian Siemieniec – nasz trener ma na głowie masę innych zmartwień, poza tym jest to osoba o dużej klasie i kulturze osobistej i nie zwykł narzekać na konferencjach na tego typu rzeczy. Wymagałbym jednak, aby prezes tym razem pozbył się maski dobrego wujka i twardo zawalczył o swoje. Nie wiem, czy odniesie to jakiś skutek, ale nie można tego tematu zaniedbać czy też przemilczeć. Nasza liga rośnie w ostatnim czasie bardzo dynamicznie, są tam coraz większe pieniądze, wobec czego rywalizacja będzie coraz bardziej zażarta i bezwzględna. Brak jakiejkolwiek reakcji będzie natomiast sygnałem, że godzimy się na to, aby być pomiatanym i traktowanym jako podmiot, któremu można narzucić każdą – nawet najbardziej absurdalną decyzję. Na takie coś nie może być jednak z naszej strony przyzwolenia. Szanujmy się.
Dzięki za analizę.
Niestety, jest jak jest. Ekstraklasa zawsze wykpi się, że Lech i Legia mają wyższą oglądalność.
Pytanie bardziej więc dlaczego Raków jest faworyzowany kosztem nas? Przecież oni mają mniej kibiców, mniejszy stadion, grają dużo mniej ciekawie dla postronnego kibica ..
No i to że TVP nie stać na kupno akurat naszych meczów… Ech…