Analiza rywali Jagi w II rundzie eliminacji LM

Jeszcze na dobre nie opadł kurz po naszym historycznym sukcesie i co bardziej imprezowi kibice mogli nie zdążyć do końca wytrzeźwieć po świętowaniu mistrzostwa, a już jutro przed nami pierwszy akcent sezonu 2024/25 – losowanie II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Na kogo można, a na kogo warto trafić? Jak będzie wyglądało samo losowanie? Jakie mamy szansę aby grać dalej? Zapraszam do lektury!
Na początek parę kwestii organizacyjnych. Losowanie obędzie się jutro w szwajcarskim Nyonie o godz. 12.00, i będzie można je oglądać na żywo za pośrednictwem oficjalnej strony UEFA. Parę godzin przed jego rozpoczęciem (prawdopodobnie jutro w godzinach porannych) dojdzie jeszcze do podziału drużyn na tzw. koszyki regionalne, co w teorii ma służyć temu, aby w początkowych fazach nie trafiać na zespoły, znajdujące się na dwóch końcach Europy i przez to oszczędzać na podróżach (w praktyce to działa jak działa, mi i tak pewnie trafimy do koszyka z Karabachem). Tutaj też ważna informacja – zarówno w drugiej rundzie, jak i w każdej kolejnej (z jednym zastrzeżeniem, o czym poniżej) będziemy losowani jako drużyna nierozstawiona, przez co trafiać będziemy na teoretycznie mocniejszych rywali.
Dobra, to w końcu na kogo będziemy mogli trafić? Nasi potencjalni rywale, grupując ich od tych z najwyższym współczynnikiem UEFA do najniższego, to:
- PAOK Saloniki (Grecja)
- Maccabi Tel Awiw (Izrael)
- Ferencvárosi (Węgry)
- Karabach Ağdam (Azerbejdżan)
- Slovan Bratysława (Słowacja)/FC Struga (Macedonia Północna)
- FK Bodø/Glimt (Norwegia)
- Łudogorec Razgrad (Bułgaria)/Dynamo Batumi (Gruzja)
- FC Midtjylland (Dania)
- AC Sparta Praga (Czechy)
- Malmö FF (Szwecja)
- APOEL Nikozja (Cypr)
- HJK Helsinki (Finlandia)/FK Panevėžys (Litwa)
Jak widać powyżej, w trzech przypadkach nie wszystko jeszcze wiadomo, bo Slovan, Łudogorec i HJK Helsinki zaczynają swoją przygodę w pucharach od pierwszej rundy eliminacji. Dodatkowo, gdyby ich przeciwnicy okazali się lepsi w dwumeczu (czyli FC Struga, Dynamo Batumi albo FK Panevėžys), to właśnie te zespoły przejmują współczynnik rozstawionego rywala, i to te zespoły mogą być naszymi rywalami na drodze do Ligi Mistrzów. Szansa na to jest jednak na tyle niewielka, że w tym tekście ograniczymy się do oceny potencjału zespołów rozstawionych.
Dodatkowo warto też zaznaczyć, iż w przypadku trafienia na jedną z sześciu drużyn z najwyższych współczynnikiem w drugiej rundzie, czyli PAOK, Maccabi, Ferencvaros, Karabach, Slovan (o ile nie odpadnie w I rundzie) lub Bodo i wygrania tego dwumeczu, TO MY przejmujemy ich współczynnik i TO MY w trzeciej rundzie eliminacji LM będziemy losowani jako drużyna rozstawiona. Warto to mieć w pamięci przy analizie tego, na kogo warto trafić.
Tym samym więc pozwoliłem sobie pogrupować naszych potencjalnych rywali, i przypisać ich do jednej z pięciu kategorii – od tych, na których najlepiej byłoby trafić, po tych których za wszelką cenę chcielibyśmy uniknąć, biorąc pod uwagę ich potencjał sportowy, finansowy, doświadczenie w pucharach, odległość i trudność wyjazdu, jak również kilka innych, mniej istotnych czynników. W tym miejscu zaznaczę tylko, że nawet z tymi potencjalnie najłatwiejszymi rywalami nie będziemy faworytem (może poza HJK) i pokonanie kogokolwiek w tej fazie będzie bardzo dużym sukcesem. Tierlista naszych potencjalnych przeciwników prezentuje się więc następująco, a poniżej krótkie wyjaśnienie takich wyborów:
Kategoria „topowa” – HJK Helsinki
Gdybym miał wybierać drużynę, która sportowo – przynajmniej w teorii – będzie najłatwiejszym przeciwnikiem, to zdecydowanie będzie to HJK – zespół bez jakichś większych gwiazd, z przeciętnej ligi, co prawda grający w fazach grupowych trzech ostatnich edycji pucharów (2x LKE, 1x LE), ale ani razu nie udało im się przejść dalej – nie ma więc w tym żadnego przypadku, że jest to rywal z najniższym współczynnikiem ze wszystkich drużyn rozstawionych. Finowie grają co prawda systemem wiosna/jesień (tak jak wszystkie ligi skandynawskie, za wyjątkiem duńskiej), ale nie dość, że nie są nawet liderem w swojej lidze, to z ich punktu widzenia bycie w środku sezonu nie stanowi żadnego handicapu – my do pucharów przystąpimy w normalnym terminie, po przepracowaniu okresu przygotowawczego, zresztą też będąc już po otwarciu sezonu w Ekstraklasie. Samo HJK zaczyna zresztą od pierwszej rundy eliminacji, i wcale nie jest powiedziane, że sobie w niej poradzą (choć grają z kompletnymi kasztanami). Tak jak wspomniałem powyżej – to jest chyba jedyny rywal, w starciu z którym to my na papierze powinniśmy mieć większe szanse na awans.
Kategoria „optymalna” – APOEL Nikozja, Slovan Bratysława, Maccabi Tel Awiw
W dalszej kolejności mamy zespoły, które stanowią na pewno większe wyzwanie niż HJK, niemniej jednak z różnych przyczyn ich wylosowanie nie będzie złą informacją. Przykładowo taki APOEL wydaje się groźniejszy od Finów, ale też jak najbardziej jest w naszym zasięgu – Cypryjczycy w trzech ostatnich sezonach ani nie byli mistrzem kraju, ani nie grali w grupie pucharów, a ichnia piłka klubowa nie jest tak mocna, jak jeszcze kilka lat temu. Wiadomo – granie na Cyprze latem to sport ekstremalny, do tego od losowania do meczów eliminacyjnych jest miesiąc czasu i cholera wie, jakie oni zrobią transfery (tym bardziej, że w tamtych klubach przemiał jakichś Brazylijczyków, Portugalczyków czy Afrykańców jest niesamowity) niemniej jednak patrząc na innych potencjalnych rywali nie byłoby to najgorsze losowanie.
Slovan znalazł się w tej grupie dlatego, że w moim mniemaniu jest to najłatwiejszy (choć bardziej pasowałoby określenie „najmniej trudny”) z rywali, których przejęcie współczynnika daje rozstawienie w III rundzie. To nie jest wcale słaby zespół, trzy ostatnie edycje pucharów to gra w grupie (dwa razy z niej wychodzili, choć ostatnio w 1/16 LKE dostali w dupę od Sturmu Graz 1-5), wczoraj ich dwaj zawodnicy (Kucka i Strelec) opędzlowali na EURO faworyzowanych Belgów, do tego jest to etatowy mistrz ligi słowackiej, ale tak jak wspomniałem – jeżeli trafiać na kogoś z wysokim współczynnikiem, to właśnie na nich – tym bardziej, że sam wyjazd też nie będzie daleki.
Teoretycznie Maccabi Tel Awiw wydaje się najmocniejsze z tej całej grupy i w sumie zastanawiałem się, czy nie dać ich do trudniejszej kategorii. Wygranie grupy w LKE i równa walka w 1/8 z Olympiakosem (czyli triumfatorem rozgrywek), regularna gra w pucharach, mocna kadra – gdzie w takim wypadku tkwi haczyk? Cóż, nie można zapominać o sytuacji politycznej w Izrealu, przez co Maccabi, jak i inne izraelskie drużyny nie mogą grać u siebie – a to już jest spory handicap, bo wyjazd do Tel-Awiwu nie dość że daleki, to granie tam – ze względu na publikę i klimat – też do najprzyjemniejszych nie należy. Do tego z końcem obecnego sezonu sporej ilości zawodników – w tym również czołowych – kończą się kontrakty, a z uwagi na wspomnianą niepewną sytuację polityczną cholera wie, czy będą w stanie znaleźć wartościowych zmienników. Tutaj sytuacja jest podobna jak w przypadku APOELu – przez miesiąc od losowania sporo może się zmienić, ale na dziś dzień jest to rywal, którego trafienie byłoby całkiem niezłym losowaniem.
Kategoria „do powalczenia” – FC Midtjylland, Malmö FF, FK Bodø/Glimt
Tutaj zaczynają się schody – na pierwszy ogień idzie FC Midtjylland, czyli przedstawiciel silnej – z naszej perspektywy – ligi duńskiej, zespół, który był w stanie zdobyć mistrzostwo, wyprzedzając FC Kopenhaga – czyli uczestnika fazy pucharowej ostatniej edycji Ligi Mistrzów. W zeszłym sezonie w pucharach im nie poszło (odpadli w karnych w ostatniej rundzie eliminacji LKE z Legią), ale trzy poprzednie edycje to gra co najmniej w Lidze Europy, a raz nawet w Lidze Mistrzów. Mają ciekawy i zróżnicowany skład, spore możliwości finansowe – rok temu ściągnęli Chilijczyka Dario Osorio za 5 mln euro – i pewnie jest też u nich chęć odkucia się za brak awansu do grupy w poprzedniej edycji pucharów.
Dalej mamy Malmö – drużyna która jest dominatorem klubowej piłki szwedzkiej (4 tytułu w 5 ostatnich latach, jedynie w 2022 roku powinęła im się noga), w tym sezonie również są poza zasięgiem reszty stawki – 32 punkty i bilans bramkowy +25 w 13 meczach robi wrażenie. Tutaj sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku Midtjylland – cholernie mocna kadra, operowanie kwotami transferowymi będącymi całkowicie poza naszym zasięgiem, ogranie w Europie, w tym również w Lidze Mistrzów – nie ma co się oszukiwać, to nie są leszcze.
Bodø/Glimt może nie ma aż tak ugruntowanej pozycji na krajowym podwórku, niemniej jednak oni również w ostatnich latach zdominowali ligę norweską (trzy mistrzostwa z rzędu, zresztą teraz też są liderem). W pucharach radzą sobie lepiej niż dobrze (znowu, trzy razy z rzędu wychodzili z grupy, a w sezonie 21/22 dotarli nawet do ¼ LKE), do tego są w stanie i kupować i sprzedawać piłkarzy, za kwoty będące całkowicie poza naszym zasięgiem. Generalnie silny, i dobrze czujący się w Europie rywal – co więc przemawia za tym, że jednak trafili do grupy rywali do powalczenia? Po pierwsze – pokonanie i przejęcie ich współczynnika daje rozstawienie, a po drugie – nie leżą im drużyn z Polski, bo w ostatnich latach przegrali dwumecz zarówno z Legią, jak i Lechem (choć to w sumie nie jest żadne wartościowy wyznacznik).
Kategoria „ciężary” – Łudogorec Razgrad, Ferencvárosi
Dwa kolejne zespoły i stopień trudności idzie jeszcze bardziej w górę. Jeżeli Malmö, czy Bodo nazwaliśmy ligowym dominatorami, to Ługogorec jest dominatorem absolutnym – mówimy bowiem o zespole, który w poprzednim sezonie zapewnił sobie 13 (!) mistrzostwo z rzędu, bijącym tym samym wszelkie europejskie rekordy. Idzie też za tym duża jakość, bo wszystkie uwagi odnośnie wyżej wymienionych klubów, będą również pasować do Łudogorca – silna kadra, ogranie w Europie (10 sezonów z rzędu w fazach grupowych pucharów!) i możliwości finansowe pozwalające na sięganie po bardzo ciekawych obcokrajowców. Przykłady? Na EURO posłali dwójkę zawodników, z czego obaj załapali już na tym turnieju jakieś minuty – nasz Piotrowski z Holandią i reprezentujący Szwajcarię Kwadwo Duah, który strzelił zresztą bramkę przeciwko Węgrom. Mało? Rok temu sprzedali do Club Brugge Brazylijczyka Igora Thiago za 11 milionów euro, który po obecnym sezonie przenosi się do Brentford, tym razem za astronomiczną z naszego punktu widzenia kwotę 33 milionów euro. W grupie rywali o najwyższym poziomie trudności Bułgarzy nie znaleźli się tylko dlatego, że w poprzednim sezonie w walce o Ligę Mistrzów zaliczyli zaskakującą porażkę z Olimpią Ljubljana – choć można to też tłumaczyć tym, iż prowadził ich wtedy znany nam (i niezbyt dobrze wspominany) Iwajło Petew.
Równie trudnym przeciwnikiem byłaby chluba Węgier, oczko w głowie Orbana, czyli Ferencvaros. Szczerze? Drużyna z chyba jeszcze większym potencjałem sportowo-finansowym niż Łudogorec (od paru miesięcy ich sponsorem jest Gazprom), do tego mają ambicje aby regularnie grać w Lidze Mistrzów. Pięć sezonów z rzędu w pucharach (w tym w zeszłym wyszli z grupy LKE z Fiorentiną i Genk nie przegrywając żadnego meczu), potentat ligi węgierskiej (pięć tytułów z rzędu), trzech zawodników wysłanych na EURO – po prostu solidny, a nawet więcej niż solidny, zespół na europejskim poziomie. Przeciw nim świadczy tylko jeden argument – w zeszłym roku zaliczyli absolutnie kompromitującą i niewytłumaczalną porażkę w pierwszej rundzie eliminacji LM, przegrywając w dwumeczu 0-3 z pochodzącym z Wysp Owczych KI Klaksvik – skoro raz w początkowej fazie sezonu potrafili odwalić aż taką chałturę, to może w tym historia się powtórzy?
Kategoria „uchowaj Boże” – AC Sparta Praga, PAOK Saloniki, Karabach Ağdam
Tak jak w przypadku kategorii „ciężary” rywale byli trudni, tak odnośnie pozostałej trójki zaczyna się totalna jazda bez trzymanki. Dla laika taka Sparta Praga może się wydawać całkiem przystępnym rywalem – w końcu Pepiki to nie są jacyś wielcy krezusi w europejskich futbolu, a piłkarze z tamtej ligi chętnie przychodzą grać w naszej Ekstraklasie. Nic bardziej mylnego. Według rankingu UEFA za poprzedni sezon, liga czeska była SZÓSTĄ w Europie i od przyszłego sezonu mistrz kraju ma zagwarantowane miejsce w fazie ligowej LM – co jest pokłosiem świetnych występów w pucharach nie tylko Sparty, ale też Slavii Praga i Viktorii Pilzno. Co prawda Sparta dostała baty w 1/8 LE od Liverpoolu aż 11-2, ale wcześniej potrafili wyjść z grupy z Rangersami, Realem Betis i Arisem Limassol, a w 1/16 wyeliminowali Galatasaray. Kadra jest mieszanką czołowych czeskich zawodników i jakościowych obcokrajowców – dość powiedzieć, że aż sześciu ich piłkarzy wybrało się na EURO. Dodając do tego, że nawet w przypadku awansu, ich współczynnik i tak nie dałby rozstawienia w kolejnej rundzie, to trafienie na Czechów trzeba będzie rozpatrywać jako wyjątkowo niekorzystne losowanie.
Dalej wcale nie jest lepiej – PAOK Saloniki był w stanie zdobyć mistrzostwo Grecji, wyprzedzając w lidze Olimpiakos, czyli zespół który wygrał zeszłoroczną edycję Ligi Konferencji – sam PAOK w tych rozgrywkach zresztą też radził sobie bardzo dobrze, dochodząc do 1/4, wyjaśniając po drodze Dynamo Zagrzeb, czy też Club Brugge. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w ich kadrze nie ma jakichś większych gwiazd (podstawowym zawodnikiem jest chociażby Tomasz Kędziora), niemniej jednak sam fakt, że według transfermarkt mają aż sześciu zawodników wycenianych na więcej niż 5 mln euro sugeruje, że pozory mogą mylić. Mają też jeszcze jeden bardzo istotny atut – Saloniki to bardzo gorący teren, nie tylko pod kątem klimatycznym, ale również kibicowskim (o czym mieliśmy już okazję się przekonać), dlatego w przypadku ich wylosowania trzeba się przygotować na bardzo ciężką i wyczerpującą przeprawę.
I na koniec dobrze nam znany Karabach Agdam – nemesis i przekleństwo polskich klubów. Według mojej opinii absolutnie najtrudniejszy i najbardziej niewygodny rywal ze wszystkich na których można w tej fazie trafić. Przede wszystkim Azerowie są potwornie silni sportowo – zawsze byli groźni, ale obecnie można spotkać się z opiniami, że to najsilniejszy Karabach w historii, o czym może świadczyć chociażby to, że jeszcze parę miesięcy temu byli o krok od wyeliminowana z Ligi Europy Bayeru Leverkusen. Dochodzi do tego niebywałe doświadczenie w Europie – podobnie jak Łudogorec, mają za sobą serię 10 kolejnych występów w fazach grupowych europejskich pucharów. Istotny jest też aspekt geograficzno/klimatyczny – wyprawa na Kaukaz jest cholernie skomplikowanym, drogim i czasochłonnym przedsięwzięciem logistycznym, a na miejscu przyjdzie grać w czterdziestostopniowym upale na paskudnym stadionie w Baku. Że Raków sobie z nimi poradził rok temu? Mieli masę szczęścia, do tego w pierwszym meczu kompromitująco słabo wypadł bramkarz Karabachu – trudno będzie liczyć na powtórzenie takiej historii w tym sezonie.
Jaki jest wniosek końcowy? Losowanie jawi się jako równie ważne, a może nawet ważniejsze niż same dwumecze. Przy odpowiedniej dozie szczęścia można bowiem otworzyć sobie całkiem realną drogę nawet do IV rundy eliminacji LM, niemniej jednak przy braku farta i trafieniu na jakiegoś krezusa europejskiej piłki (oczywiście zachowując proporcje), już na samym początku wiadomym jest, że czekają nas niemiłosierne ciężary. Pozostaje nam więc tylko czekać i trzymać kciuki – jutro kilkanaście minut po 12 będzie już wszystko wiadomo.
Co myślicie o naszym zestawieniu? Kogo wy chcielibyście trafić jutro w losowaniu, zarówno pod kątem sportowym, jak i kibicowskim? Dajcie znać w komentarzach.