Afi King, czyli dlaczego Pululu to najlepszy napastnik w historii Jagiellonii.

fot. Michał Mieczkowski / @wystarczymisza
Gdy w czerwcu 2023 r. Jagiellonia poinformowała, że jej nowym zawodnikiem zostanie napastnik Greuther Furth, Afimico Pululu, trudno było patrzeć na ten ruch z wielkim optymizmem. Niby CV urodzonego w Angoli napastnika nie wyglądało źle (wychowanek Basel, doświadczenie w europejskich pucharach, parę występów na poziomie Bundesligi) – niemniej w oczy rzucały się dwie rzeczy. Po pierwsze, Pululu w momencie przyjścia do Jagi był na wyraźnym zakręcie swojej kariery, o czym świadczy zaledwie 147 minut i 1 bramka w całym sezonie 22/23 na poziomie 2. Bundesligi. Po drugie, Afimico jawił się jako napastnik, który wyjątkowo rzadko trafiał do siatki, bo umówmy się – 6 bramek w 74. występach w barwach FC Basel – czyli mocnego klubu – nie mogło przynosić chluby. Niby Afi miał też jeden sezon, w którym udało mu się uzbierać kilkanaście bramek, miało to jednak miejsce na poziomie 2. ligi szwajcarskiej, przez co trudno było to uznać za jakąś poważną weryfikację.
Trzeba też pamiętać, że Pululu przychodził jako następca Marca Guala – co prawda Hiszpan nie jest wspominany w Białymstoku z jakimś wielkim sentymentem (i to delikatnie rzecz ujmując), nie można mu jednak odbierać, że zdobył w naszych barwach tytuł króla strzelców i był jednym z głównych architektów utrzymania w tamtym trudnym dla nas sezonie. To wszystko powodowało, że z jednej strony oczekiwania w stosunku do Afiego były dosyć spore – z drugiej można było mieć tez obawy co do jego przydatności dla zespołu. Oficjalny debiut tych wątpliwości absolutnie nie rozwiał – w meczu z Rakowem Pululu wyglądał słabo (jak zresztą cały zespół) i istniała obawa, że nie jest to zawodnik, z którego będziemy mieć wiele pożytku. Jak się jednak okazało po czasie, były to złe miłego początki – już w następnym spotkaniu wychowanek Basel zaliczył bramkę i asystę, a w każdym kolejnym meczu wyglądał coraz lepiej, zyskując tym samym uznanie wśród trenera, kolegów zespołu, jak również kibiców. Czy jednak postawiona przeze mnie teza, że Pululu to najlepszy napastnik w historii Jagiellonii nie jest zbyt odważna?
Jak to było z tymi napastnikami w Jadze?
W barwach Jagi zagrało co najmniej kilku bardzo dobrych napastników, ale na potrzeby tej analizy przyjmijmy, że pod uwagę weźmiemy tylko tych, którzy legitymowali się średnią co najmniej 0.4 bramki na mecz i mieli na koncie minimum 1000 minut w barwach Jagi. Takich piłkarzy było łącznie w naszych barwach sześciu:
Jakov Puljic – 17 goli w 42 meczach, średnia 0.40 bramki na mecz
Marc Gual – 18 goli w 40 meczach, średnia 0.45 bramki na mecz
Patryk Tuszyński – 44 gole w 20 meczach, średnia 0.45 bramki na mecz
Tomasz Frankowski – 59 goli w 135 meczach, średnia 0.44 bramki na mecz
Jesus Imaz – 91 goli w 211 meczach, średnia 0.43 bramki na mecz
Afimico Pululu – 32 gole w 75 meczach, średnia 0.43 bramki na mecz
Myślę, że wielką kontrowersją nie będzie, jeżeli przyjmiemy, że pierwsze trójka wymienionych wyżej zawodników to nie była ta sama półka co Afi. Puljica wspominam jako piłkarza bardzo chimerycznego, potrafiącego się zaciąć na parę spotkań, by potem załadować dwa hattricki w przeciągu miesiąca – uważam też, że poza uderzeniem z dystansu w żadnym aspekcie nie był lepszy od Pululu. Gual miał wysokie umiejętności, oglądając go jednak w naszych barwach miałem nieodparte wrażenie, że grał zbyt samolubnie, często przedkładając swoje dobro nad dobro zespołu. Patryk Tuszyński wycisnął ze swojego rocznego pobytu w Jadze absolutnego maksa i z perspektywy czasu uważam, że jego dorobek bramkowy był o wiele lepszy, niż wskazywała na to jego gra.
Pozostaje nam więc dwójka zawodników. Jesus Imaz jest oczywiście niekwestionowaną legendą klubu, o którego klasie i przydatności do zespołu nie trzeba nikogo przekonywać, niemniej moim zdaniem jego nominalną pozycją jest jednak „dziesiątka”, a nie środek ataku (choć na tej pozycji też grywał) – tym samym pozwolę go sobie w moich rozważaniach pominąć. Pozostaje więc nam Tomasz Frankowski – przez lata człowiek – instytucja i ikona Jagiellonii, bez którego nie można było sobie wyobrazić linii ofensywnej naszego klubu. I to właśnie nad jego osobą chciałbym pochylić się troszkę dłużej.
Pululu vs. Frankowski
Jest to teza, która chodzi mi po głowie od dłuższego czasu, natomiast… w moim odczuciu jest bardzo dużo podobieństw pomiędzy Pululu, a właśnie Tomkiem Frankowskim. W obu przypadku mówimy o zawodnikach o dosyć niskim jak na napastników wzroście, mimo tego obaj potrafili strzelać bramki głową (choć tutaj trzeba przyznać, że Franek w tej specjalności był odrobinę lepszy). Obaj zawodnicy to też typowe lisy pola karnego (zarówno Afi, jak i Franek praktycznie wszystkie bramki w barwach Jagi strzelili sprzed linii 16 metra), obaj też bardzo dobrze strzelali rzuty karne. Trzeba też zaznaczyć, że w przypadku obu napastników, cechuje (bądź cechowała) ich niesamowita inteligencja boiskowa, przez co wiedzieli w którym miejscu muszą się ustawić, aby piłka do nich trafiła. W końcu – w obu przypadkach możemy mówić o bardzo dobrze wyszkolonych technicznie piłkarzach– znamiennym jest, że strzelona przez Pululu bramka przeciwko Kopenhadze jest łudząco podobna do bramki nr 150 strzelonej przez Franka w Ekstraklasie.
Afimico Pululu’s flick 🤤#UECL | @Jagiellonia1920 pic.twitter.com/A9AtNWIr1d
— UEFA Conference League (@Conf_League) October 14, 2024
⚽️ #GolDnia ⚽️
„Franek” – najlepszy napastnik #Ekstraklasa w tym stuleciu? 🤔 #GoalOfTheDay #ThrowbackThursday pic.twitter.com/LawaRlkdzr
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) November 23, 2017
Mimo wszystko, abstrahując od wspomnianych podobieństw i doceniając klasę Franka, są trzy aspekty, w których Pululu jest wyraźnie lepszy, co w mojej ocenie czyni go nieznacznie, ale bardziej jakościowym zawodnikiem.
AFI STRONG
Pierwszym z nich – co oczywiście dziwić nie może i przychodzi od razu na myśl – jest nieprawdopodobna siła fizyczna Afiego. Niewielki wzrost, stosunkowo nisko osadzony środek ciężkości i potężna muskulatura robi z Pululu maszynę nie do przepchnięcia i nie do przewrócenia. Ile razy widzieliśmy sytuacje, gdy wychowanek Basel przestawiał sobie obrońców jak tyczki treningowe, wygrywając pojedynki główkowe z o wiele wyższymi rywalami, czy też był w stanie obrócić się z piłką, mając na plecach dwóch (czy nawet trzech) rywali? Taki zawodnik to niesamowity skarb, bo nawet jeżeli zagra się do niego długą piłkę, to ma się przekonanie, że Afi będzie w stanie o nią skutecznie powalczyć. Wzór, jeżeli chodzi o tą mityczną umiejętność gry tyłem do bramki, i nie ma w tym nic dziwnego, że przeważająca większość obrońców w Ekstraklasie nie tyle nie lubi, co wręcz boi się na Pululu grać. Przykładem niech będzie starcie z jesiennego meczu z Legią, gdzie na samym początku Afi przestawił sobie dwóch obrońców stołecznej drużyny, i jedynie interwencja Pankova (za która swoją drogą powinien dostać czerwoną kartkę) pozwoliła go zatrzymać przed wyjściem sam na sam z bramkarzem. Takich akcji jest jednak o wiele więcej, i widzimy je praktycznie w każdym meczu. A Tomek Frankowski? Zawodnik z wieloma atutami, ale siła fizyczna na pewno nie była jednym z nich.
To jest buldożer!#JAGLEG pic.twitter.com/dTAFwKRGBP
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) October 6, 2024
AFI SWIFT, AFI INTENSE
Druga cecha, świadcząca o wyższości Pululu nad Frankiem to jego szybkość i wydolność. Tutaj oczywiście należy wziąć poprawkę na to, że Frankowski w barwach Jagi grał u schyłku swojej kariery, przez co oczywistym jest, że pod kątem fizycznym nie wyglądał tak dobrze, jak w swoich najlepszych latach. Nie zmienia to jednak faktu, że Pululu pod kątem intensywności grania wygląda wręcz imponująco – jest ciągle w ruchu, szuka gry, a przede wszystkim dysponuje naprawdę dobrą szybkością (jak i przyspieszeniem), co wcale nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę że duża siła fizyczna nie idzie raczej w parze z cechami motorycznymi. Istotna też jest jego wydolność – wśród zawodników ofensywnych Afi jest chyba (obok Jesusa Imaza) najrzadziej rotowanym piłkarzem, a w żadnym wypadku nie odbija się to na jakości jego gry.
AFI UNIVERSAL
W końcu – Afimico, pomimo tego, że wszystkie mecze w Jadze zagrał na „dziewiątce”, potrafi też radzić sobie w każdej strefie boiska. Niektórzy mogą o tym nie wiedzieć, ale sporą część spotkać w FC Basel grał na skrzydle – nie może to zresztą dziwić, bowiem wspomniana już wcześniej szybkość, technika i drybling sprawiały, że faktycznie można go było rozpatrywać na takiej pozycji – zresztą, kilka lat temu Lech Poznań (co niedawno przyznał sam Afi) także widział go w swoim zespole właśnie na boku pomocy. Niezależnie od tego Pululu potrafi być pożyteczny w każdej strefie boiska – jeżeli jest tak potrzeba to cofnie się do rozegrania, zejdzie do bocznego sektora boiska, a nawet popracuje w defensywie. Mimo wszystko Franek był typowym wysuniętym napastnikiem, i o ile również potrafił zaliczyć efektowną asystę, to pod kątem wszechstronności znacznie ustępował Afimico.
* * *
Oczywiście każdy może mieć swoją optykę i pewnie znajdą się kibice, dla których to Tomasz Frankowski jest całościowo lepszym zawodnikiem (chociażby ze względu na ilość zdobytych w naszych barwach bramek), niemniej jednak w mojej ocenie to właśnie Pululu jest po prostu bardziej pożytecznym, kompletnym i – co przecież również nie jest bez znaczenia – efektownym snajperem.
😱😱😱
KOSMICZNA PRZEWROTKA AFIMICO PULULU 🚨🔥
CO ON GRA… 🤯#UECL | @Jagiellonia1920 pic.twitter.com/M0IedJCGLv
— Polsat Sport (@polsatsport) March 6, 2025
G⚽️⚽️⚽️⚽️⚽️L!!!
Afimico Pululu zdecydował się na strzał zza pola karnego i piłka trafiła do siatki! @Jagiellonia1920 prowadzi w Serbii 2:1! 🔥
📺 Polsat Sport 1, PS Premium 1 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/55D6YkuTwI
— Polsat Sport (@polsatsport) February 13, 2025
Mental i charakter Pululu
Pomijając już zestawienie Franka i Afimico, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. O ile w tym tekście skupiłem się na cechach czysto piłkarskich, to w przypadku Pululu nie sposób jest pominąć jego charakter i osobowość, które czynią z niego jeszcze bardziej wyjątkową jednostkę. Chodzi oczywiście o kwestie mentalne – Afi ma bardzo dobrze poukładane w głowie, jak również posiada odpowiednie nastawienie do dużej piłki. Z jednej strony może nie jest to jakimś wielkim zaskoczeniem, bo skoro Pululu trafił do akademii Basel (która obecnie może trochę podupadła, ale przez lata była stawiana jako wzór w całej Europie), to oczywistym jest, że musiał być odpowiednio pod tym kątem przesondowany. Z drugiej jednak strony, z zawodnikami rodem z Afryki bywa… różnie – i nawet, jeżeli sami są fajnymi gośćmi, to nierzadko złe otoczenie potrafi im skutecznie storpedować karierę (czego przykładem jest chociażby Aurelian Nguiamba).
W przypadku Pululu wszystko znajduje na swoim miejscu. Jest to gość nieprawdopodobnie ambitny i pazerny na gole (co akurat w przypadku napastnika nie jest wcale złą cechą), a jednocześnie zawsze ma na sercu dobro drużyny, i nigdy nie zdarzyło mu się, aby swój interes stawiać nad interes zespołu. Dochodzą do tego też cechy przywódcze (Afi jest jednym z liderów naszego zespołu i praktycznie nigdy nie schodzi poniżej pewnego bardzo solidnego poziomu, czego najbardziej jaskrawymi przykładami były mecze w Amsterdamie i Kopenhadze), jak również cechy mentorskie (chociażby Dominik Marczuk podkreślał, że Pululu był jedną z kluczowych postaci, która pozwoliła mu zrobić tak duży progres podczas rocznego pobytu w Białymstoku).
Poza tym Afi po ludzku da się lubić. Nie stroi fochów, jest sympatyczny i lojalny i – co chyba najważniejsze – widać po nim niesamowitą wdzięczność za to, że dostał w Białymstoku szansę i że po raz pierwszy w karierze mógł poczuć się doceniony. Aby nie być gołosłownym – Afimico praktycznie co okienko miał oferty z klubów, które z pewnością byłyby mu w stanie zagwarantować o wiele lepsze warunki finansowe, niż Jaga (Raków, Genk, Besiktas). On jednak te wszystkie oferty konsekwentnie odrzucał, podkreślając, ze w Białymstoku czuje się bardzo dobrze, nadal ma tutaj robotę do wykonania, a pieniądze nie są dla niego wcale najważniejsze. Dosyć osobliwy przypadek w bezwzględnym świecie piłki nożnej, gdzie rządzi pieniądz, a bycie porządnym i uczciwym człowiekiem jest raczej wyjątkiem, a nie czymś normalnym i powszechnym.
Po prostu – AFI KING!
To wszystko składa się właśnie na pełen obraz Afimico Pululu, świetnego piłkarza, dobrego człowieka i – co do tego nie ma żadnych wątpliwości – pewnego kandydata do Galerii Sław Jagiellonii. Takie momenty jak piętka z Kopenhagą, przewrotka z Brugge, ale też chociażby degustacja „ducha puszczy” na fecie mistrzowskiej to piękne obrazki, które zostaną z nami na zawsze. Bo nawet biorąc pod uwagę, że przed nami (najprawdopodobniej) ostatnie mecze Afiego w barwach Jagiellonii, to trzeba uczciwie powiedzieć, że przez te 2 lata sumiennie sobie zapracował na fajny, zagraniczny transfer. W Białymstoku zostanie natomiast przez wielu zapamiętany jako najlepszy snajper w historii naszego klubu, a i głęboko wierzę, że Jagiellonia równie na zawsze zostanie w sercu Afimico.