Koniec zimowego maratonu. Czy wystarczy pary na Lecha?

fot. Kamil Aleksandrowicz

To będzie koniec długiego maratonu zimowego. Graliśmy co 3 dni, zrobiliśmy historię w europejskich pucharach, utrzymaliśmy się w wyścigu o mistrzostwo Polski, ale w niedzielę możemy stracić kontakt z czołówką. Do Białegostoku przyjedzie lider – Lech Poznań.

Lech Poznań nie może narzekać na brak doznań. Raz świetny wynik w pucharach, potem mokra szmata w lidze, potem mistrzostwo Polski, świetny sezon w pucharach, a chwilę później na pełnej powadze wchodzi Mariusz Rumak. W tym sezonie Kolejorzowi wylosował się sezon pozytwny. Nie dość, że nowy trener i mocna kadra tworzą silną drużynę, to grono bezpośrednich rywali do tytułu ogranicza się do niestabilnego Rakowa Częstochowa i zaaferowanej intensywnym graniem w Europie Jagiellonii Białystok. Podopieczni Nielsa Frederiksena mają okazję na dobre odskoczyć Mistrzom Polski i znowu uśmiecha się do nich szczęście – grają z nami na sam koniec wyczerpującego dla nas maratonu meczowego.

Mówią że szczęście sprzyja lepszym. W zeszłym sezonie nie punktowaliśmy na wysokim poziomie, ba nawet mieliśmy na tym samym etapie co teraz mniejszy dorobek punktowy. Mimo wszystko przeciwnicy się w odpowiednich momentach potykali i ciągle kontrolowaliśmy sytuację zatem nie można powiedzieć, iż Lech ma jakiegoś niesamowitego farta do rywalizacji. Sam sobie pomógł dobrym punktowaniem ze średnią 2,08 pkt/mecz. Punktując w tym tempie w zeszłym sezonie zapewniłby sobie tytuł mistrzowski na 3 kolejki przed końcem. Duński trener klubu z Wielkopolski znakomicie poukładał bardzo dobrą kadrę dodatkowo wzmocnioną latem i zimą. Oczywiście nie jest to kadra bez skazy, gdyż trzeba było pożegnać Ba Louę, a transfery na lewe skrzydło nie grają na najwyższym poziomie, tak nie można powiedzieć o karze Lecha inaczej niż o bardzo silnej grupie piłkarzy, którzy punktują na miarę potencjału. Ishak, Sousa, Pereira, Mrozek, Kozubal, Walemark. To wszystko są piłkarze top 3 ligi na swoich pozycjach, a o Douglasie, Miliciu, Murawskim, Hoticiu spokojnie można mówić jako top 5.

Lech Poznań pokochał wyjazdy do Białegostoku. Wcześniej stolica Podlasia była koszmarem Kolejorza po tym jak przez 10 lat nie mogli pokonać Jagiellonii w Białymstoku. Obecnie mają serię 2 wygranych z rzędu i jadą po trzecią. Będą zdecydowanym faworytem niedzielnego meczu. Choć Jaga u siebie nigdy się nie poddaje, to zmęczenie daje o sobie znać. Pululu i Imaz nie posiadają równorzędnych zmienników i są mocno zmęczeni graniem co 3 dni. Hansen po chorobie nie doszedł do dobrej formy, Darko Churlinov jest bardzo chimeryczny, a Mikiego Villara zaczyna przytłaczać liczba minut rozegranych w tym sezonie. Mistrzowie Polski będą zmuszeni do kalkulacji przy zestawieniu pierwszej XI. Czy Pululu i Imaz choć bez rywalizacji powinni wyjść w podstawowym składzie jeśli nie stać ich na 90 minut intensywnej gry? Co zrobić z obsadą skrzydeł? Czy to odpowiedni moment dla Oskara Pietuszewskiego, aby zagrać w dłuższym wymiarze przeciwko topowemu rywalowi? Czy Flach i Romanczuk to najlepsza kombinacja środka pola i co z prawą obroną? Czy Wojtuszek bedzie gotowy na 90 minut? W takim przypadku trzeba na ławce trzymać Tomasa Silvę, aby mieć plan B, bo Dusan Stojinović też nie jest gotowy na 100%. Dużo pytań, dużo zagadek i to wszystko składa się w jedną całość. To Lech jest na celowniku presji w tym starciu.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *