Adam Małysz naszym wzorem przed rewanżem z Cercle Brugge.
12-03-2025
fot. Michał Mieczkowski / @wystarczymisza
Tydzień temu nikt nie zakładał aż tak dobrej zaliczki przed wyjazdem do Brugii. Teraz mówi się o tym, że dwumecz jest niemalże rozstrzygnięty, co nieco pompuje balonik z presją, ale warzenie takiego piwa to przywilej drużyn o określonej jakości – w tym przypadku przywilej Jagiellonii Białystok.
Garda z pokory nie może zostać w Brugii opuszczona. Jedziemy z pokaźnym kapitałem, okoliczności rewanżu nam sprzyjają, ale to wciąż nie znaczy absolutnie nic póki piłka nie została kopnięta. Pierwszy mecz do momentu czerwonej kartki Francisa był na styku co zauważył Adrian Siemieniec na przedmeczowej konferencji prasowej. To co stało się później oczywiście nas niezwykle cieszyło, ale to też prosty przykład że nie ma rzeczy niemożliwych i niewykonalnych. Wywalczyliśmy 3 bramki przewagi w ciągu 15 minut, więc dlaczego Cercle miałoby uważać że nie są w stanie odwrócić losów dwumeczu mając pozostałe 90 do dyspozycji?
Oczywiście Ferdinand Feldhofer musi myśleć o uniknięciu walki o utrzymanie w lidze, ale patrząc na sytuację w tabeli i to, że ich bezpośredni rywal Westerlo zagra z czerwoną latarnią ligi i musi tam stracić punkty przy jednoczesnym zwycięstwie Cercle z Anderlechtem, nie możemy wykluczyć scenariusza w którym mecz z Jagiellonią będzie traktowany w Brugii jako spotkanie o zachowanie twarzy w tym sezonie. Oczywiście nie zagra wykartkowany Francis, a do niego dołączył kontuzjowany Alan Minda. Nie wiemy czy do gry wróci Gary Magnee, ale to nie zmienia faktu, że na ławce siedzą piłkarze głodni gry i chętni do zaprezentowania się kibicom i trenerowi. Mówimy tu o klubie z potencjałem na miejsce w środku tabeli belgijskiej ligi, gdzie na ławce muszą siedzieć zawodnicy z minimum umiejętności, a nie żadne tam „leszcze”. Zresztą co do ławki i ligi belgijskiej – ten los towarzyszył w przeszłości takim zawodnikom jak Rafał Wolski, Filip Starzyński, Jakub Piotrowski czy dobrze nam znany Grzesiek Sandomierski. Belgowie zimą pozyskali młodego skrzydłowego, młodzieżowego reprezentanta Meksyku – Heriberto Jurado, który kosztował ich 2 miliony euro, a do tej pory na boisku spędził minutę, więc to tylko pokazuje jaki potencjał jest obecny wśród szerokiego składu. Być może mecz z Jagiellonią będzie pierwszą okazją aby Jurado zaprezentował się swoim kibicom w dłuższym wymiarze czasowym.
Kolejnym elementem, który nie pozwala nam czuć się nadwyraz komfortowo jest obsada prawej obrony. Kontuzjowany pozostaje Michal Sacek, a Norbert Wojtuszek udział w domowym meczu zakończył po 10 minutach i jego stan stoi pod znakiem zapytania. Gdyby selekcja zależała od kibiców to Wojtuszek zapewne zostałby oszczędzony, aby nie ryzykować odnowienia urazu przed starciem z Lechem. Nie wiemy też w jakiej formie tego dnia będzie Jesus Imaz, po którym widać trudy początku rundy wiosennej. Po bramce z Cracovią Jesus nam nieco przygasł i daleko mu do bycia „on fire”, ale jak znamy temperament Hiszpana to nasz strzelec wyborowy potrafi wystrzelić znienacka, kiedy rywale nieco spuszczą go z radarów, więc liczymy na takie momenty na stadionie Jana Breydela.
Klucz do sukcesu
Pamiętacie jak Adam Małysz mówił o dwóch równych skokach? To był jego klucz do sukcesu. W naszym przypadku należy mówić o dwóch równych połowach, a bywa z tym naprawdę różnie, gdyż niemalże w każdym spotkaniu Jagiellonia gra jedną połowę dobrą, a drugą słabą lub przeciętną. W Belgii nie możemy sobie pozwolić na taki przestój, szczególnie na otwarcie. Pierwsza połowa będzie najważniejsza, bo wówczas szanse Cercle na comeback są największe. Czym dłużej będziemy zwarci i zdyscyplinowani, tym mniej nadziei będzie wśród zielono-czarnej ekipy, a atmosfera meczu będzie się stopniowo przechylać się na naszą korzyść szczególnie, że na trybunach zasiądzie mnóstwo kibiców w żółto-czerwonych barwach.