
Przed nami pierwszy mecz europejskich pucharów w tym roku. Pierwszy raz udało nam się awansować do fazy zasadniczej i zarazem zagrać na wiosnę. Mało tego! Według bukmacherów i czystego rozstawienia jesteśmy faworytem, aby awansować do kolejnej rundy fazy pucharowej Ligi Konferencji. Brzmi pięknie, ale papier na dziś może przyjąć wszystko, a boisko ten papier następnie weryfikuje. Jedziemy do Baćkiej Topoli zagrać pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Konferencji. Charakterystykę klubu FC TSC Baćka Topola przedstawiliśmy w poprzednim tekście, więc dziś skupimy się na sobie.
Za nami 3 perfekcyjne mecze fazy ligowej, 2 średnie oraz 1 słaby. Jaka Jagiellonia wylosuje się w czwartkowy wieczór w Serbii? Ciężko przewidzieć, gdyż na start wiosny dostaliśmy 2 bardzo skrajne występy podopiecznych Adriana Siemieńca, więc na logikę ani nie jest tak fantastycznie jak sugerował mecz z Radomiakiem oraz nie jest aż tak tragicznie jak po meczu ze Stalą. Jest dobrze, ale trzeba wyjść z innym mentalem. Tym jaki towarzyszył nam z Molde, bo to jest nasz benchmark tego sezonu. Pełna koncentracja od 1 do 90 minuty, bardzo dobry pressing, precyzja w ataku, pasja i zaangażowanie w każdym sektorze boiska. Takiej Jagiellonii potrzebujemy na TSC Arena.
Są jednak pewne komplikacje, które mogą utrudnić zadanie, a chodzi oczywiście o zestawienie defensywy, która względem najsilniejszego składu będzie w połowie wymieniona oraz wyjdzie w takim zestawieniu pierwszy raz. Zabraknie zawieszonego Michala Sacka oraz kontuzjowanego Adriana Diegueza. Pojawiają się również pogłoski o kontuzji Dusana Stojinovicia. Niezależnie czy Słoweniec zagra czy też nie i tak otrzymalibyśmy 2 eksperymenty. Na środku obrony prognozowany jest występ Enzo Ebosse, a na prawej stronie pierwszy raz w dłuższym wymiarze w tym sezonie ustawiony zostanie właśnie Słoweniec (o ile pogłoski o urazie się potwierdzą) lub dojdzie do pełnego debiutu Norberta Wojtuszka. Oczywiście każdy z wyżej wymienionych zawodników dysponuje niezbędną jakością, lecz wszystko rozbija się o brak zgrania nie tylko na boisku, ale również bardzo krótki pobyt w szatni i znajomość z resztą składu.
Niezmiennie największą gwiazdą Ligi Konferencji wśród Żólto-czerwonych pozostaje Afimico Pululu z dorobkiem 5 goli. Na swoje kolejne dobre momenty czeka również Kris Hansen oraz Jesus Imaz. Nieco zakurzył się Darko Churlinov, który od pamiętnego gola z Kopenhagą nie dołożył żadnej liczby w Europie, a przecież przychodził do Jagiellonii właśnie z naciskiem na danie czegoś „extra” w nadzwyczajnych meczach. Macedończyk to wie, gdyż jego wypożyczenie do Jagi to korzyść obustronna. Churlinov znalazł się na zakręcie kariery i meczami europejskimi odbudowuje swoje CV, aby w kolejnym sezonie przyciągnąć uwagę klubów bogatszych. Powinien zatem być zdeterminowany, aby w Serbii dać show. Efekty wizualne byłego gracza Schalke są w Lidze Konferencji bardzo widoczne – wykonał 13 udanych dryblingów z ogólną skutecznością na poziomie 72%. Wygrał również aż 27 pojedynków, 29 razy odzyskał piłkę z czego aż 8 razy w ostatniej tercji boiska. Można powiedzieć, że zaangażowanie i determinacja się zgadzają, ale brakuje potwierdzenia w kolejnych bramkach i asystach.
Absencje Sacka, Diegueza i Stojinovicia są naszym osłabieniem, ale pozytywną informacją jest powrót do gry Tarasa Romanczuka, którego brak był nadto widoczny z Celje, Mladą i Olimpiją. Wraz z Tarasem do dyspozycji pozostaje Leon Flach, więc opcje gry na „6” są konkretne, a do tego mamy Jarka Kubickiego, który w meczach pełnych szybkich akcji czuje się jak ryba w wodzie. Wydaje nam się, że konserwatyzm sztabu po wymuszonych przemeblowaniach w defensywie wymusi powrót do najbardziej sprawdzonych rozwiązań w dalszych formacjach, czyli w środku zobaczymy Tarasa z Jarkiem, a przed nimi Darko, Jesusa i Krisa, choć w przypadku „Kapitano” dużo zależy od stanu zdrowia, gdyż nie przeszedł okresu przygotowawczego i jest wdrażany na bieżąco z ławki. Walka o środek pola będzie kluczowa ze względu na podejście Serbów, którzy będą chcieli kontrolować przebieg spotkania wraz z długim przetrzymywaniem piłki. W takiej sytuacji dobrze ułożona formacja pomocy jest kluczem do sukcesu. Szczelna defensywa i sprawna reakcja w fazach przejściowych jest niezbędna, aby wrócić do Polski z korzystnym wynikiem. Tym bardziej, że TSC ma swoje problemy w środkowej linii, gdzie po odejściu Ifeta Djakovaca nie pojawił się żaden nowy pomocnik, a sam Djakovac był liderem i najbardziej kompletnym pomocnikiem Baćkiej Topoli w fazie ligowej. Notował sporo dryblingów, grał na wysokiej skuteczności podań, posyłał groźne piłki za plecy obrońców przeciwnika, oddawał mnóstwo strzałów, a do tego wyróżniał się bardzo wysoką skutecznością odbiorów (11 udanych, 91,7% skuteczności). Pod względem czystej ofensywy największą gwiazdą TSC pozostaje Petar Stanić. Jego nazwisko widnieje w ścisłej czołówce graczy ofensywnych Ligi Konferencji. Podania, strzały, dryblingi, kontakty w polu karnym przeciwnika, stworzone szanse, wygrane pojedynki, udane odbiory, odzyskane piłki. Ofensywny pomocnik TSC w tych wszystkich elementach wręcz bryluje nawet w otoczeniu graczy Chelsea.

Murawa na kameralnym obiekcie w Baćkiej Topoli nie odbiega jakością od najlepszych boisk europejskich. Będzie czekać na nas prawdziwy piłkarski dywan. Sam stadion jest schludny ale niewielki mogąc pomieścić zaledwie 4,5 tysiąca widzów, a TSC nie jest klubem przyciągającym falę żywiołowych fanów, więc nie przywita nas bałkański kocioł. To nie Crvena Zvezda czy Partizan, a klub który choć ma swoje DNA i lubi grać odważnie, to wciąż plasuje się tylko w środku tabeli serbskiej Super Ligi, a do 1/16 Ligi Konferencji wszedł psim swędem. Jesteśmy mistrzem Polski i należy to Serbom odpowiednio zaprezentować. Pierwszy mecz ustawi nastroje przed rewanżem, a jak dobrze wiemy i widzimy za oknem pogoda nie rozpieszcza mieszkańców Białegostoku. Mrozy zbliżają się do -10 stopni, pojawia się przelotny opad śniegu, a w niedzielę będziemy musieli rozegrać mecz ligowy z Motorem. Murawa na pewno nie będzie w pełni zregenerowana przed rewanżem z Baćką, a doskonale pamiętamy mecze z Ruchem czy Koroną zeszłej wiosny, gdy nierówna murawa utrudniała prowadzenie gry. Zatem trzeba skorzystać z płyty w Serbii, odpowiedniej aury i wrócić do Polski z wynikiem, który pozwoli nam kontrolować przebieg rewanżu. Naprzód Jaga!