Wstyd. Żenada. Kompromitacja. Blamaż. Obciach. Klapa.

Jagiellonia Białystok przegrała 0:5 z Lechem Poznań. Gospodarze w pełni zdominowali i zlali mistrzów Polski.

Zanim spotkanie się rozpoczęło już mieliśmy powód do dyskusji. Po pierwsze w podstawowym składzie pierwszy raz pojawił się Marcin Listkowski. Po drugie w kadrze meczowej zabrakło Cezarego Polaka i Petera Kovacika – czyli najświeższych nabytków Jagiellonii Białystok. Po drugiej stronie podobne wątpliwości mieli kibice Kolejorza widząc Bryana Fiabemę, który wygrał rywalizację z Gholizadehem, Walemarkiem, Hakansem czy Ba Louą.

Pierwszy kwadrans wizualnie był na korzyść gospodarzy, ale zgodnie ze słynną logiką Ekstraklasy my mogliśmy go zakończyć golem. Niestety, ale Jesus Imaz niedopilnował linii spalonego i choć trafił do siatki po dośrodkowaniu Villara, to jego radość została błyskawicznie zakończona gwizdkiem sędziego. Ten atak nie zrobił wrażenia na graczach Lecha. Nadal prowadzili grę, Jagiellonia była zmuszona do faulowania, a jak nie mogła faulować, to dostała gola po strzale Afonso Sousy, który mocno uderzył zza pola karnego i przełamał rękę Maksa Stryjka. Jak się okazało to był tylko początek egzekucji. Najpierw po fatalnym błędzie Dieguez sfaulował Ishaka, dostając za to czerwoną kartkę, a potem w efekcie Hotić zamienił wolnego na gola.

W reakcji po czerwonej kartce na boisku pojawił się Jetmir Haliti, którego ostatni występ też nie był wspominany z fanfarami. Kosowianin obchodzi dziś urodziny, więc z tego miejsca życzymy mu wszystkiego najlepszego w kolejnych meczach. Jeśli mamy szukać plusów to na siłę możemy dać tutaj pół godziny gry Alana Rybaka. Kiedy wydawało się, że opanowaliśmy sytuację na tyle, aby dociągnąć do końca przy wyniku 0:2 do roboty wziął się znowu VAR, który wypatrzył karnego po zagraniu ręką Sacka. Komentować tego nie zamierzamy, Sacka golem nie obciążamy. Szymczak wykorzystał rzut karny. 6 minut później prawą stroną ruszył Ali Gholizadeh i z pomocą Jetmira Halitiego Lech zdobył 4 bramkę, a potem przed końcem piątką.

Nie będziemy się znęcać nad losem Mistrzów Polski. Powiemy, że po prostu nie wypada zaliczać takich występów. Takich jak w Poznaniu, Katowicach. Niezależnie ile wymówek znajdziemy, to na naszym nowym autobusie jest gwiazdka, która coś oznacza i tak się składa, że na dziś to właśnie autobus jako jedyny przypomina nam o tym, kto jest bieżącym mistrzem kraju.

Lech Poznań 5:0 (2:0) Jagiellonia Białystok – 24’ Sousa, 41’ Hotić, 81’ Szymczak, 87’ Haliti (s), 90’ Jagiełło

Lech: Mrozek – Pereira, Douglas, Milić, Gurgul – Murawski, Kozubal (Loncar), Sousa – Hotić (74’ Gholizadeh), Fiabema, Ishak (c) (74’ Szymczak)

Jagiellonia: Stryjek – Sacek, Skrzypczak, Dieguez, Moutinho – Romanczuk (c), Nene (60’ Rybak) – Villar (60’ Hansen), Imaz (60’ Diaby-Fadiga), Listkowski (46’ Haliti) – Pululu (83’ Kubicki)

Żółte kartki: Milić, Nene

Czerwona kartka: Dieguez

Sędzia: Daniel Stefański

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *