Analiza – czy Liga Europy to atrakcyjniejsze rozgrywki niż Liga Konferencji?

Po wyeliminowaniu FK Poniewież i porażce z Bodo Glimt w najbliższych dniach czeka nas ostatni akcent naszych bojów w eliminacjach do europejskich pucharów – pojedynek z renomowanym Ajaxem Amsterdam, którego stawką będzie awans do fazy ligowej Ligi Europy. Pomimo, że kibice w Białymstoku ostrzą sobie zęby na to starcie, w przestrzeni medialnej przewijają się wypowiedzi, które sugerują, że w interesie Jagi, jak również całej polskiej piłki byłaby… porażka z Holendrami, przez co trafilibyśmy do pucharów niższej kategorii, a więc Ligi Konferencji (co ciekawe takie głosy pojawiają się również w środowisku naszych najbliższych przeciwników). Co jest źródłem takich wypowiedzi? Czy faktycznie Liga Konferencji to dla nas bardziej optymalne rozgrywki niż Liga Europy? Cóż w niniejszym tekście postaram się porównać oba te puchary, biorąc pod uwagę pięć czynników (poziom trudności, finanse, prestiż, kalendarz, punkty rankingowe) i na tej podstawie spróbuję wyjaśnić, skąd biorą się głosy, że LKE to dla nas najlepszy wybór.
Poziom trudności
Punktem wyjścia niech będą prognozowane składy drużyn, które zagrają w LE, jak również LKE. Zaznaczyć trzeba, że jest to symulacja i pewnie zajdą w niej jakieś zmiany, biorąc pod uwagę, że czeka nas jeszcze ostatnia runda eliminacji. Daje to pewne wyobrażenie, czego można się spodziewać w przypadku wylądowaniu w fazach ligowych obu tych pucharów.
🔷 Europa League – Projected Pots
🔶 Complete projections are available at our P-Page (link in bio). pic.twitter.com/VgKZCNEEzV
— Football Rankings (@FootRankings) August 16, 2024
🔷 Conference League – Projected Pots
🔶 Complete projections are available at our P-Page (link in bio). pic.twitter.com/jg6eZtBiVy
— Football Rankings (@FootRankings) August 16, 2024
Na tej podstawie pozwoliłem sobie stworzyć po dwa zestawy zespołów (dla LE i LKE), z którymi będziemy się mierzyć – pierwszy to „zestaw śmierci” czyli najtrudniejsi możliwi przeciwnicy, drugi to „zestaw życia” – czyli rywale teoretycznie najłatwiejsi. Przypomnę tylko, że w fazie ligowej pucharów gra się z każdym wylosowanym zespole jeden mecz, nie można trafić na więcej niż jeden zespół z danego kraju i dodatkowo w Lidze Konferencji gra się o dwa mecze mniej, niż w przypadku Ligi Europy (LKE – 6 spotkań, LE – 8 spotkań).
LE – „zestaw śmierci” – AS Roma, Manchester United, Real Sociedad, Lyon, Fenerbahce, Victoria Pilzno, Ludodgrets, Hoffenheim
LE – „zestaw życia” – Glasgow Rangers, Slavia Praga, Lask Linz, Crvena Zvezda, Slovan Bratysława, Maccabi Tel Awiw, APOEL Nikozja, Lugano
LKE – „zestaw śmierci” – Chelsea, Heidenheim, Beskitas, Cercle Brugge, Brann, Elfsborg
LKE – „zestaw życia” – Basaksehir, Djurgarden, HJK Helsinki, Shamrock Rovers, Petroclub, FK Poniewież
Wnioski? Oczywiście jest to zestawienie subiektywne, ale już na pierwszy rzut oka widać ogromną dysproporcje poziomów między Ligą Europy i Ligą Konferencji. O ile jeszcze w koszykach z najwyższych współczynnikiem w obu pucharach można trafić na mocne i renomowane zespoły, to im niższy koszyk tym różnica ta coraz bardziej się pogłębia. W obecnym formacie Liga Europy – pod kątem sportowym – jest raczej „młodszym bratem” Ligi Mistrzów i o wiele bliżej jej do tych rozgrywek, niż do Ligi Konferencji, która – zgodnie z założeniami UEFA – stała się po części pucharem dla słabszych europejskich federacji, które mogą powalczyć z zespołami na swoim poziomie. Prowadzi to do konkluzji, że z naszej perspektywy o wiele, wiele trudniej byłoby o dobre wyniki w LE, niż w LKE – i to nawet w sytuacji, gdy w Lidze Europy trafilibyśmy na wyżej podany „zestaw życia”.
Finanse
No dobra, ale może jest tak, że za taką różnicą poziomów idą określone gratyfikacje finansowe, które pozwalają tą dysproporcje zrekompensować? Przyjrzyjmy się kwotom wypłacanym przez UEFA za osiągnięcia w poszczególnych rozgrywkach (kolejno podane w euro kwoty dla LE i LKE):
Awans do fazy ligowej – 4.31 mln vs 3.17 mln
Zwycięstwo w pojedynczym meczu fazy ligowej – 450 tys. vs 400 tys.
Remis w pojedynczym meczu fazy ligowej – 150 tys. vs 133 tys.
Premia za miejsce na koniec fazy ligowej (za każde miejsce wyżej niż ostatnie) – 75 tys. vs 28 tys.
Premia za zajęcie miejsca 1-8 na koniec fazy ligowej – 600 tys. vs. 400 tys.
Premia za zajęcie miejsca 9-16 na koniec fazy ligowej – 300 tys. vs 200 tys.
Awans do 1/16 – 300 tys. vs. 200 tys.
Awans do 1/8 – 1.75 mln vs 800 tys.
Awans do 1/4 – 2.5 mln vs 1.3 mln
Awans do 1/2 – 4.2 mln vs 2.5 mln
Awans do finału – 7 mln vs 4 mln
Zwycięstwo w rozgrywkach – 6 mln vs 3 mln
Powyższe zestawienie pokazuje więc, że owszem, jakaś tam różnica finansowa występuje, natomiast nie ma tutaj mowy o rażącej dysproporcji, jak w przypadku Ligi Mistrzów, gdzie za sam awans do fazy ligowej UEFA płaci ponad 18 milionów euro. Dodając do tego wspominaną już znacząco różnicę między poziomami sportowymi w LE i LKE, kwoty proponowane przez europejską federacje absolutnie tej różnicy nie niwelują, co prowadzi do wniosku, że z finansowego punktu widzenia dla klubów takich jak Jagiellonia (która prawdopodobnie miałaby ciężary z 90% rywali w LE) granie w Lidze Europy jest po prostu nieopłacalne. Cóż bowiem z tego, że za sam awans do Ligi Europy zarobi się nieco więcej, skoro w fazie ligowej (gdzie za każde zwycięstwo premie finansowe są praktycznie takie same) o dobre wyniki będzie o wiele trudniej?
Prestiż
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Liga Europy to bardziej prestiżowe rozgrywki niż Liga Konferencji – w końcu to LE jest pucharem wyższej kategorii, są tam do podniesienia lepsze pieniądze i w teorii powinny budzić większe zainteresowanie mediów i kibiców. Ale czy na pewno? W tym miejscu bowiem trzeba byłoby odpowiedzieć sobie na pytanie czymże ten mityczny „prestiż” jest? Prawda jest bowiem taka – co zresztą pokazują zeszłe sezony – że Liga Konferencji to nie są jakieś absolutnie podrzędne rozgrywki, którymi nikt się nie interesuje. Wręcz przeciwnie, gdy w pierwszej edycji tego pucharu zwyciężyła AS Roma pod wodzą Jose Mourinho, w mediach podkreślano, że jest to wielki sukces włoskiego klubu, dla którego było to pierwsze europejskie trofeum od 1961 roku – i nikt nie wspominał, że jest to de facto trzeci poziom europejskich rozgrywek. Mało? Rok temu na polskim podwórku Raków grał w Lidze Europy, a Legia w Lidze Konferencji – czy w jakimkolwiek zakresie można być odczuć, że Raków gra w jakichś rozgrywkach wyższej kategorii? Nic z tych rzeczy, oba te puchary były traktowane równorzędnie. O ile więc nie ulega wątpliwości, że zarówno w kraju, jak i w Europie Liga Mistrzów to rozgrywki niezwykle prestiżowe, to LE i LKE pod tym kątem są traktowane niemalże identycznie, a obawy że Liga Konferencji będzie uznawana za coś kompletnie bezsensownego i niepotrzebnego – jak niegdyś Puchar Intertoto – okazały się co najmniej nietrafione.
Kalendarz rozgrywek
W przypadku samego systemu rozgrywek i terminarza różnice są dwie. Po pierwsze (o czym już wspomniałem wcześniej) w fazie ligowej Ligi Europy gra się 8 spotkań, przy 6 meczach w Lidze Konferencji. Ponadto nieco różnią się terminarze faz ligowych obu pucharów:
Liga Europy (daty rozgrywania poszczególnych kolejek) – 25/26 września 2024 r., 3 października 2024 r., 24 października 2024 r., 7 listopada 2024 r., 28 listopada 2024 r., 12 grudnia 2024 r., 23 stycznia 2025 r., 30 stycznia 2025 r.,
Liga Konferencji (daty rozgrywania poszczególnych kolejek) – 3 października 2024 r.. 24 października 2024 r., 7 listopada 2024 r., 28 listopada 2024 r., 12 grudnia 2024 r., 19 grudnia 2024 r.
Z powyższego wynik więc, że oprócz zwiększonej liczby meczów w LE, dodatkowo dwie ostatnie kolejki zostaną już rozegrane po nowym roku, w drugiej połowie stycznia. No dobra, ale jakie to ma znaczenie z punktu widzenia Jagiellonii? Po pierwsze, moim zdaniem granie 8 spotkań wcale nie musi być dla nas optymalnym rozwiązaniem. Owszem, jest więcej szans na zarobek i złapanie dodatkowe punkty do rankingu, tylko biorąc pod uwagę wspominaną znaczącą różnicę w poziomie sportowym trudno zakładać, że te dwie dodatkowe szanse udałoby się dobrze wykorzystać. Po drugie – i moim zdaniem jeszcze ważniejsze – z organizacyjnego punktu widzenia bardzo niekorzystnym byłoby granie dwóch dodatkowych spotkań 23 i 30 stycznia. Trzeba bowiem mieć świadomość, że runda wiosenna Ekstraklasy startuje dopiero 1 lutego, więc siłą rzeczy musielibyśmy zaczynać przygotowania o wiele wcześniej niż reszta ligi – a przecież możliwym, jest że w przypadku kiepskich wyników w LE jesienią, styczniowe mecze byłby w zasadzie spotkaniami „o nic”. Z drugiej strony, w przypadku LKE rozgrywki skończylibyśmy jeszcze w tym roku (19 grudnia), przez co spokojnie można byłoby przeprowadzić okres przygotowawczy między rundami bez nadmiernego kombinowania (faza pucharowa, czyli 1/16 LE i LKE grana jest dopiero od 13 lutego). Co prawda runda jesienna Ekstraklasy kończy się 8 grudnia, więc tutaj też byłaby konieczność zostania w treningu dłużej, niż reszta ligi, ale wysoce prawdopodobnym jest, że zaległy mecz z Motorem Lublin zostanie rozegrany właśnie tydzień po zakończeniu rundy jesiennej, co w sposób naturalny wpasowałby się w wyżej podany terminarz Ligi Konferencji. W mojej ocenie te argumenty (w naszym kontekście) również przemawiają na korzyść LKE.
Punkty rankingowe
No i ostatni z czynników, coś co interesuje nie tylko kibiców z Białegostoku – ranking krajowy. Wydawać by się mogło, że skoro Liga Europy to rozgrywki wyżej kategorii, to powinno mieć to swoje odzwierciedlenie w ilości punktów do rankingu, które można tam zdobyć. Cóż, nie do końca. W fazie ligowej, jak również w fazie pucharowej LE i LKE wygląda to dokładnie tak samo – z punktu widzenia rankingu krajowego zwycięstwo to dodatkowe 0.500 punktu do rankingu, a remis – 0.250. Różnice są w zasadzie dwie. Po pierwsze, oczywistym jest, że skoro w Lidze Europy gra się o dwie kolejki więcej niż w LKE, to i szans na dołożenie czegoś do krajowego (jak i klubowego) dorobku punktowego jest więcej. Po drugie (co stanowi nowość w stosunku do poprzedniego systemu rozgrywek) UEFA przyznaje dodatkowe punkty do rankingu za jak najwyższe miejsce zajęte na koniec fazy ligowej – i w przypadku fazy ligowej LE jest ich więcej niż w przypadku LKE. Punktów tych nie ma jednak dużo, a sama różnica tez nie jest znacząca (przykładowo za zajęcie 1. miejsca w fazie ligowej LE jest dodatkowe 1.500 punktu rankingu krajowego, a w przypadku LKE jest to 1.000 i „rozrzut” ten zmniejsza się proporcjonalnie, im niższe miejsce w tabeli). Nie ulega więc wątpliwości, że również z punktu widzenia rankingów granie w LE nie jest jakoś wybitnie opłacalne.
Podsumowanie
Z powyższego wynika więc, że o ile poziom sportowy Ligi Europy jest o wiele wyższy niż w przypadku Ligi Konferencji, to w zasadzie nie jest to w żaden sposób rekompensowane przez UEFA. Różnica finansowa pomiędzy oboma tymi pucharami jest bardzo niewielka, prestiż rozgrywek jest taki sam, terminarz – z punktu widzenia Jagi – jest nawet korzystniejszy w LKE, a różnice w możliwości punktowania w rankingach krajowych i klubowych są iluzoryczne. Na wyobraźnie działają też dostępne w Internecie różnego rodzaju symulacje – o ile w przypadku Ligi Europy nie daje się nam żadnych szans na awans do dalszej fazy rozgrywek (gdzieś spotkałem się z twierdzeniem, że najbardziej mozliwą opcją jest zdobycie przez Jagiellonię 1 punktu w 8 meczach), tak w przypadku LKE bardzo prawdopodobnym jest nasza gra w pucharach na wiosnę. Nie ma w tym nic dziwnego – aby zająć miejsca w TOP 24 (co daje awans) wystarczy łącznie zebrać 7 punktów – ogrywamy więc zespoły z 5. i 6. koszyka, łapiemy jakiś remis z kimś z 3. i 4. koszyka i nasza pucharowa przygoda trwa dalej. Oczywistym jest więc, że granie w Lidze Konferencji dla klubów o naszym potencjale najzwyczajniej w świecie opłaca się bardziej, i to pod każdym względem.
Niemniej na sam koniec chciałbym zaznaczyć jedną rzecz – nie chcę aby ten tekst został potraktowany jako asumpt do dyskusji, czy warto jest „podłożyć” się w dwumeczu z Ajaxem. Dla nas rywalizacja z tak renomowaną firmą to duże wydarzenie, ewentualny zwycięstwo zapisałoby się w historii klubu na zawsze, do tego sztab i piłkarze to ambitni ludzie i nie wyobrażam sobie sytuacji, aby ktokolwiek mógł tam kalkulować, że nie warto się starać i grać na 100%. Zresztą – gdybyśmy ograli Ajax, to znaczyłoby, że w tej Lidze Europy wcale nie jesteśmy – tak jak się powszechnie uważa – z góry skazani na pożarcie. Warto jednak mieć z tyłu głowy, że bez względu na wynik, czeka nas bardzo fajna i oby jak najdłuższa pucharowa przygoda. W jakich rozgrywkach? Dowiemy się już niedługo.