
fot. Michał Mieczkowski / @wystarczymisza
Jagiellonia Białystok przegrała 1:4 z Ajaxem Amsterdam w 1. meczu 4. rundy eliminacji Ligi Europy. Pierwszą i ostatnią bramkę dla gospodarzy zdobył Adrian Dieguez.
Początek był jak z marzeń. Od pierwszych sekund ruszyliśmy bez respektu do rywala i wywalczyliśmy rzut rożny, po którym padła bramka na 1:0. Pierwszy strzał obronił Pasveer, ale dobitki Diegueza wyciągnąć nie zdołał. Był to obrazek wyjęty z mistrzowskiej kampanii Jagiellonii. Szybki początek i rywal napoczęty przy pierwszym konkretnym uderzeniu. Takiej odważnej Jagiellonii nam zabrakło w pierwszym meczu z Bodo/Glimt. Stadion wybuchł, szał radości był niesamowity, ale niestety dla gospodarzy nie trwał długo. Kilka minut później Ajax doprowadził do remisu, choć mamy wątpliwości czy zrobił to w pełni legalnie, gdyż Akpom przy podaniu Berghuisa mógł być na minimalnym spalonym. Jednakże musimy zaufać sędziom VAR, którzy rysowali linię. Pozostaje jednak pytanie czy Abramowicz zrobił wszystko co mógł przy obronie tego strzału, wsakże dostał uderzenie przy bliższym słupku.
Po szybkich ciosach z obu stron gra trochę zwolniła, ale wciąż można było liczyć na ładne, szybkie akcje od Jagi i Ajaxu. Tytaniczną pracę grą tyłem do bramki wykonywał Diaby-Fadiga, który nieźle radził sobie w pojedynkach ze stoperami gości. Z biegiem czasu jakość robiła swoje i mimo tego, że Ajax wcale nie zdominował Jagiellonii, to zdobył bramkę na 2:1. W 28. Minucie Devyne Rensch posłał bardzo dokładne podanie na dalszy słupek, a Mika Godts nawet nie musiał oddawać strzału. Wystarczyło, że wyskoczył i wleciał razem z piłką do bramki Sławka.
Druga połowa rozpoczęła się od zmiany w naszych szeregach, kiedy Nguiamba zastąpił na lewej stronie defensywy Joao Moutinho. Nie podejrzewamy, że była to zmiana taktyczna, więc mamy nadzieję, że to tylko lekki uraz Portugalczyka. Ajax był zdeterminowany, aby szybko podwyższyć swoje prowadzenie. Nie objawiało się to w postaci strzałów, lecz w podostrzeniu gry w odbiorze. W efekcie sędzia kilkukrotnie zatrzymywał grę, kiedy Ajax szybko kasował akcje Jagiellonii. Jeden z takich pressingów dał Holendrom trzeciego gola. Zmusili Diegueza do wybicia, a ten wybił idealnie pod nogi Taylora, który od razu oddał strzał. To uderzenie Sławek jeszcze zdołał obronić, ale przy dobitce Akpoma nie miał już szans i zrobiło się 1:3. Kilka minut później Dieguez sfaulował rywala w polu karnym, a Chuba Akpom skompletował hattricka. To oznaczało, że w 3. kolejnym meczu Jaga straciła 4 gole. To też kolejny mecz, w którym gra Mistrzów Polski sypie się jak domek z kart. Jednakże w tym przypadku ciężko to wytłumaczyć. Rywal wcale nie grał wspaniałego meczu. Jagiellonia nie wyglądała na tle Ajaxu jak chłopiec do bicia, ale mimo wszystko nagle wszystko się posypało. W 78. Minucie zapachniało bramką nr 5. Churlinov niefortunnie sfaulował rywala i mieliśmy kolejną jedenastkę dla Ajaxu, ale tym razem górą był Sławek Abramowicz!
To był jednak ostatni pozytyw tego dnia. Jagiellonia przegrała 1:4. Czy zasłużenie? Tak. Czy mogło być lepiej. Tak. Czy możemy traktować to jako kolejną lekcję piłki w Europie? Możemy, ale pora wreszcie kończyć te nauki i ograniczać błędy w defensywie.
Jagiellonia Białystok 1:4 (1:2) Ajax Amsterdam – 5’ Dieguez – 10’, 60’, 69’(k) Akpom, 28’ Godts
Jagiellonia: Abramowicz – Sacek, Skrzypczak, Dieguez (70′ Dieguez), Moutinho (46’ Nguiamba) -Kubicki, Nene (70′ Romanczuk) – Villar (70′ Hansen), Imaz (c), Churlinov – Diaby-Fadiga (62’ Pululu)
Ajax: Pasveer – Rensch (72’ Gaaei), Sutalo, Baas, Hato – Henderson (c), Taylor (62’ Van den Boomen) – Berghuis – Forbs (64’ Traore), Godts (84’ Bergwijn), Akpom (72’ Brobbey)
Żółte kartki: 68’ Dieguez – 47’ Taylor, 54’ Hato
Sędzia: Rade Obrenovic (Słowenia)