
Po wyeliminowaniu litewskiego FK Panevėžys w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów, Jagiellonia zapewniła sobie udział w fazie ligowej europejskich pucharów, co oznacza, że całą jesień będzie rywalizować z międzynarodowymi przeciwnikami, w najgorszym wypadku w Lidze Konferencji Europy. Krótko mówiąc, mistrz Polski zrealizował absolutne minimum, jakie było od niego wymagane przed startem rywalizacji w kwalifikacjach.
Brak doświadczenia nie musi być wadą
Od razu po tym fakcie pojawiło się wiele opinii, iż Jaga już nic nie musi, tylko może dokonać w dalszych rundach eliminacji. Jest to dość minimalistyczne, ale europejski współczynnik wskazuje, że Jagiellonia jest outsiderem na tle pozostałych uczestników trzeciej rundy. Rankingi to jedno, ale boisko to drugie. Dla większości piłkarzy naszej drużyny jest to być może jedyna szansa, żeby móc powalczyć o udział w tych elitarnych rozgrywkach. Pojedynczy piłkarze mają zebrane mniejsze lub większe doświadczenie w europejskich rozgrywkach, głównie w eliminacjach. Jednak żaden z nich nie ma choćby epizodu w tych elitarnych rozgrywkach. Dla Tarasa Romanczuk i Jesusa Imaza potencjalna gra w Lidze Mistrzów byłaby świetnym zwieńczeniem kariery. Dla młodszych mógłby być przepustką do europejskiej kariery.
Nie napiszę nic odkrywczego, jeśli uznam, iż każdy gracz od najmłodszych lat marzył o usłyszeniu legendarnej „kaszanki”, stojąc na środku boiska. Teraz są o krok od tego, gdyż od fazy play-off pojawia się branding i hymn Ligi Mistrzów. Jeden wygrany dwumecz dzieli ich od przedsionka marzeń. Doświadczenie nie przemawia zbytnio za Jagą, ale styl gry, ambicja i nienasycenie naszych piłkarzy pokazało w poprzednim sezonie, kiedy nikt nie uważał ich za faworytów do mistrzostwa, że jednak potrafią utrzeć nosa teoretycznie lepszym.
Doświadczenie rywala
Na papierze faworytem spotkania są Norwegowie, których celem jest awans do Ligi Mistrzów, u której bram byli prawie rok temu, odpadając po dogrywce z Dinamem Zagrzeb. Nasi dzisiejsi rywale jeszcze cztery lata temu zaczynali z podobnej pozycji jak my. Wtedy też po raz pierwszy wygrali swoją ligę i zaczęli budować swoją markę w Europie. Mają już na swoim rozkładzie, chociażby zwycięstwa z AS Romą czy Celticiem. Od trzech sezonów stale grają w fazie grupowej Ligi Europy lub Konferencji. Ich największym sukcesem jest ¼ LKE w sezonie 2021/22, gdzie odpadli z późniejszym triumfatorem rozgrywek – AS Romą. Od 2018 roku Glimt prowadzi ten sam szkoleniowiec Kjetil Knutsen, który w tym czasie przewijał się jako kandydat do zatrudnienia w takich klubach, jak Ajax, czy też Brighton. Sprzedają i kupują piłkarzy za nieosiągalne na ten moment kwoty dla Jagi. Wyróżniają się również swoim odważnym, ofensywnym stylem. Brzmi znajomo?
Historia polskich rywalizacji
Pojedynki Legii czy Lecha z FK Bodø/Glimt mogą napawać nas optymizmem. Potrafili w dwumeczu przeciwstawić się Norwegom, jednak te drużyny podchodziły bardziej pragmatycznie do tych spotkań i wolały skupić się na fazach przejściowych, zmuszając rywala do ataku. Jagiellonia nie zamierza porzucić swoich ideałów, tak jak zapowiedział na konferencji przedmeczowej trener Siemieniec i wygląda na to, że obydwa zespoły pójdą na wymianę ciosów, co może sprawić, iż mecz będzie świetny do oglądania dla bezstronnego widza.
Urzeczywistnić marzenia
Osobiście dopiero od tego spotkania na poważnie odczuwam podekscytowanie faktem gry Jagiellonii w eliminacjach do tych elitarnych rozgrywek. Uważałem, że w poprzednim dwumeczu awans jest obowiązkiem i strata jakichkolwiek punktów rankingowych będzie kompromitacją. Po cichu liczę, iż Jagiellonia zacznie tworzyć swoją piękną europejską historię właśnie od tego starcia. Łukasz Masłowski w którymś z wywiadów (z góry przepraszam rozmówców) mówił, że zaimponowała mu historia rozwoju FK Bodø/Glimt w tak krótkim czasie i chciałby, żeby podobna sytuacja miała miejsce na naszym krajowym podwórku. Piękną wizją byłoby urzeczywistnienie tego w Jagiellonii, co mogłoby zachęcić dyrektora sportowego do pozostania w klubie. Niech ten dwumecz będzie przepustką do najszczerszych marzeń całej jagiellońskiej społeczności. Nie bójmy się marzyć.