Mistrzowie nadal bez straty punktu!

fot. Gabriela Adamczuk

Wszystko zagrało jak należy. 5 mecz Jagi w tym sezonie zakończył się 5 zwycięstwem. Jagiellonia pokonała Stal Mielec 2-0 w meczu 3. kolejki Ekstraklasy i pozostaje na fotelu lidera.

Szybko minęły 4 dni od meczu z Poniewieżem. Ledwo wyszliśmy ze stadionu przy Słonecznej, a już trzeba było wracać. Tym razem w meczu ligowym podejmowaliśmy Stal Mielec. To jest ten gatunek pojedynku, który trzeba przepchnąć i zapomnieć. Europejska przygoda dopiero się rozkręca, a kolejne wyzwania pobudzają wyobraźnię piłkarzy oraz kibiców. To zupełnie inny poziom ekscytacji niż kolejne ligowe spotkania. Dlatego też takimi pułapkami są mecze ze Stalą, Radomiakiem, Puszczą. Należy na bok odłożyć ambicje związane z Ligą Mistrzów i wypełnić zadanie ligowe.

Tempo od początku nie porywało. Stal w pressingu nie wyglądała na ekipę głodną bramek, a Żółto-czerwoni nie chcieli lub nie mogli narzucić morderczego tempa. Imaz, Pululu, Hansen i Sacek są mocno eksploatowani od początku sezonu, więc naturalnie nie możemy oczekiwać od nich tej samej intensywności i dynamiki co 3-4 dni, a to przecież jedni z najbardziej wybieganych zawodników w pressingu zespołowym. Na otwarcie wyniku czekaliśmy do 24. minuty.  Zagraliśmy prostą akcję. Imaz uruchomił Pululu prostopadłą piłką. Ten uciekał stoperom od 35 metra do bramki Kochalskiego, nie dał się doścignąć i pewnie wpakował piłkę obok golkipera gości..

Gospodarze wiedzieli, że postawa z 1. Połowy nie była wystarczająco dobra, aby być pewnym końcowego triumfu. Od początku drugiej części widoczna była zmiana nastawienia, bo w ciągu kilku pierwszych minut Jagiellonia odwiedziła pole karne Kochalskiego 2-3 szybkimi akcjami. Pojawiło się więcej tego mitycznego luzu. Zaskakiwała z kolei bierna postawa Mielczan, którzy spokojnie obserwowali jak stoperzy Jagi wprowadzają piłkę do gry. Jednym z najbardziej aktywnych zawodników w ofensywie był Kris Hansen i jego aktywność przyniosła gola na 2-0, gdy zagrał piłkę do Imaza, a ten płaskim strzałem pokonał Mateusza Kochalskiego. Hansen miał okazję do asysty dołożyć bramkę, ale  w 70. minucie zmarnował rzut karny, który fajnym rajdem wywalczył Lamine Diaby-Fadiga. Gdy wszystko zapowiadało się na bezbolesne dowiezienie zwycięstwa były napastnik Paris FC ucierpiał w starciu z przeciwnikiem, a ból towarzyszył mu do ostatniego gwizdka. Mamy nadzieję, że to tylko stłuczenie i Lamine będzie mógł grać w kolejnych meczach.

Podsumowując ten mecz należy powiedzieć, że nasze zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone. Nie był to mecz porywający, wybitnie szybki i dynamiczny, ale taki być nie musiał. Stal Mielec była tego dnia po prostu bardzo słaba, bez werwy, bez chęci do przyciśnięcia Jagiellonii. Z drugiej strony gospodarze to umiejętnie wykorzystali i zanotowali kolejne zwycięstwo. Teraz można w 100% oddać się marzeniom o Lidze Mistrzów. W środę w Białymstoku arcyważny europejski wieczór. Rywalem FK Bodo/Glimt!

 

Jagiellonia Białystok 2:0 Stal Mielec (1:0)24’ Pululu, 66’ Imaz

Jagiellonia: Abramowicz -Sacek, Skrzypczak, Haliti, Moutinho – Nene (80’ Rybak), Nguiamba (60’ Romanczuk) – Villar, Imaz (c) (71’ Kubicki), Hansen (71’ Marczuk) – Pululu (60’ Diaby-Fadiga)

Stal Mielec: Kochalski – Esselink, Matras, Senger (76’ Tkacz) – Jaunzems, Wlazło, Guillaumier (62’ Gerbowski), Wołkowicz – Domański (83’ Bukowski), Hinokio (83’ Wolsztyński), Szkuryn (76’ Assayag)

Żółte kartki: 31’ Pululu, 44’ Nguiamba, 90′ Marczuk – 65’ Gerbowski

Sędzia: Damian Sylwestrzak

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *