Po środowych hitach ekstraklasowych, w których główną rolę odgrywał VAR, nadszedł czas na wizytę u Mistrza Polski – mecz przy Bułgarskiej.
Nasz niedzielny rywal to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w kraju. Lech Poznań dziewięciokrotnie sięgał po mistrzostwo Polski, trzykrotnie zdobywał srebrny medal oraz siedem razy kończył sezon na najniższym stopniu podium. Na swoim koncie ma także pięć triumfów w Pucharze Polski i sześć zwycięstw w Superpucharze.
W obecnym sezonie „Kolejorz”, mimo zmian kadrowych, prezentuje raczej stabilną formę, choć określenie „szpital” wydaje się wyjątkowo trafne w kontekście sytuacji personalnej drużyny. Trener Niels Frederiksen musi bowiem radzić sobie bez kontuzjowanych: Aliego Gholizadeha, Patrika Wålemarka, Daniela Håkansa oraz Radosława Murawskiego. Do tego czerwona kartka w meczu z Rakowem Częstochowa wyeliminowała z gry jeden z nowych nabytków Lecha – Luisa Palmę. Ta sytuacja może być dla nas szczególnie korzystna, biorąc pod uwagę, jak duże zagrożenie stanowił on w ostatnim spotkaniu „Kolejorza”. Oczywiście, jak co sezon, formą imponuje Ishak, który w tym sezonie na ligowym koncie ma tyle samo bramek co Jesús Imaz – jednak w naszej bramce bryluje Sławek Abramowicz.
Ten mecz będzie również okazją, do „odwiedzenia” naszych dobrych znajomych Mateusza Skrzypczaka oraz João Moutinho. Początek sezonu w ich wykonaniu nie powala, jednak przeszłość pokazuje, że nasi byli gracze uwielbiają strzelać bramki w spotkaniach przeciwko nam. Oby tym razem historia nie zatoczyła koła.
My, do meczu z Lechem podchodzimy jako drużyna niepokonana od 13 spotkań (licząc spotkania w LK). Nawet starcie z Legią nie przerwało tej imponującej passy. Wyjazd na Bułgarską nigdy nie należał do prostych, a statystyki są nieubłagane – ostatni komplet punktów z Poznania udało się nam wywieźć w marcu 2021 roku. Dlatego ewentualna wygrana byłaby miłym akcentem dotyczącym tego spotkania.
Przed nami więc spotkanie, które będzie sprawdzianem zarówno naszej formy, jak i odporności psychicznej. Passa trzynastu meczów bez porażki (wliczająć spotkania w Lidze Konferencji) dodaje pewności siebie, ale to właśnie w takich chwilach najłatwiej o dekoncentrację. Jeśli jednak zagramy z takim zaangażowaniem i determinacją, jak w ostatnich tygodniach, mamy wszelkie podstawy, by wierzyć, że z Bułgarskiej wrócimy nie tylko z cennym doświadczeniem, ale i z punktami. A może nawet z przełamaniem, na które wszyscy w Białymstoku czekają już od kilku lat.