I mamy 0:0. Bardzo brzydkie 0:0.

fot. Michał Mieczkowski / @wystarczymisza

Jeśli nie możesz wygrać, chociaż zremisuj.

I tak właśnie mamy 0:0. Bardzo brzydkie 0:0.

Jak mocno wchodzić w mecz, to mocno – dzisiejsze widowisko rozpoczęło się od opóźnienia spowodowanego racowiskiem. Klimat był, zabrakło tylko… piłki. Zaczęliśmy w końcu tak wyczekiwane starcie, które okazało się jedną wielką Jagiellońską męczarnią i wyczekiwaniem na błędy rywali.

W pierwszych minutach na boisku oglądaliśmy dość przestraszoną Jagiellonię, której życie raz po raz ratował niezawodny Sławek Abramowicz. Z naszej strony najwięcej wiatru robił Oskar Pietuszewski, ale niestety – nic z tego nie wynikało. Wojskowi napędzali się za to akcjami Arkadiusza Recy i Bartka Kapustki. Przez większość pierwszej połowy wiało nudą, ale jej końcówka była już prawdziwym pokazem sił obu drużyn. W 42. minucie kapitalną, podwójną interwencją popisał się Abramowicz… a chwilę później mogliśmy nawet wyjść na prowadzenie. Niestety, VAR zabrał nam gola Bernardo Vitala i do szatni schodziliśmy z zerowym dorobkiem. Ciężko jednak wygrywać mecze, jeśli – nie licząc spalonego – nie oddaje się żadnego strzału. Poza tą jedną sytuacją byliśmy cieniem samych siebie, a przy życiu utrzymywał nas jedynie „Abrams”.

Druga połowa była już pokazem siły gospodarzy, których ofensywne zapędy raz po raz gasił Abramowicz. To dzięki niemu wciąż utrzymywaliśmy się przy życiu, bo Legia coraz odważniej szukała otwarcia wyniku i momentami zamykała nas na własnej połowie. Doczekaliśmy się też dość anonimowego debiutu Youssufa Sylli. W końcówce spotkania mogliśmy się jeszcze „emocjonować” celnym strzałem Kamila Jóźwiaka… jedynym w całym meczu. Byliśmy również świadkami kolejnej anulowanej bramki, tym razem autorstwa Pululu. który przez chwilę dał nam nadzieję, że jednak coś wciśniemy. VAR szybko jednak rozwiał te złudzenia i pozostawił po sobie tylko gorzki uśmiech na twarzy.

Choć w przebiegu całego spotkania nie pokazaliśmy niczego dobrego dając łapać się na spalonych, to jednak z Warszawy wywozimy punkt. Na więcej po prostu nie zasłużyliśmy.

Sławek, Królu – dobrze, że jesteś!

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 0:0.

Legia: Kacper Tobiasz – Paweł Wszołek, Kamil Piątkowski, Steve Kapuadi, Arkadiusz Reca (87. Rúben Vinagre) – Wahan Biczachczjan (62. Noah Weißhaupt), Damian Szymański, Bartosz Kapustka (87. Ermal Krasniqi), Juergen Elitim, Petar Stojanović (46. Kacper Urbański) – Mileta Rajović.

Jagiellonia: Sławomir Abramowicz – Norbert Wojtuszek, Bernardo Vital, Andy Pelmard, Bartłomiej Wdowik – Alejandro Pozo (62. Kamil Jóźwiak), Taras Romanczuk, Dawid Drachal (62. Sergio Lozano), Jesús Imaz (76. Youssuf Sylla), Oskar Pietuszewski (89. Alejandro Cantero) – Afimico Pululu (89. Leon Flach).

Żółte kartki: Stojanović – Pululu, Bernardo Vital, Jóźwiak.

Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *