Wyjazd do Kielc inny niż zwykle. Zapowiedź meczu z Koroną.

fot. Michał Mieczkowski / @wystarczymisza

Kojarzycie Odrę Wodzisław Śląski? Tam się zawsze jechało na mecz z faworytami do spadku czy też przynajmniej murowanymi kandydatami do walki o utrzymanie. Nigdy nie można było wziąć 3 punktów w ciemno, bo ciężko było wymyślić scenariusz tych batalii. Podobnie wielokrotnie myśleliśmy przy wyjeździe do Kielc. Najczęściej wyjazdy do Kielc przypadały na terminy gdy Korona była w dolnych rejonach tabeli, najczęściej w okolicach strefy spadkowej. Jutrzejszy wyjazd będzie nieco inny.

Korona Kielce po 29 kolejkach zebrała aż 37 punktów i od kilku tygodni panuje tam cisza i spokój. Trener Jacek Zieliński kapitalnym startem wiosny sprawił, iż „Scyzoryki” już w kwietniu są pewni swojego losu i nie chodzi tu o spadek. Liczą się nawet nieśmiało w walce o miejsce w górnej połowie tabeli i zapewne z takim podejściem przystąpią do „rosołowego” spotkania z Jagiellonią w niedzielne południe. Zabraknie lidera ataku – Adriana Dalmau, który wypadł z kontuzją. Jego nominalny rywal Jewhienij Szikawka nie bryluje formą i spekuluje się, że na szpicy Zieliński może delegować kogoś nieoczywistego wykorzystując komfortową pozycję w tabeli. Dobra wiosna Kielczan ma odzwierciedlenie w tabeli za ostatnie 10 meczów. Zebrali tam o 1 punkt więcej niż Jagiellonia i przegrali tylko 2 spotkania przy 3 Mistrzów Polski. Stracili przy tym tyle samo bramek co my – 10, co jest wynikiem gorszym jedynie od Rakowa Częstochowa.

Nóż na gardle.

Jagiellonia po przerwie na kadrę zatraciła swoją finezję i polot. Poza pierwszą połową domowego meczu z Betisem ciężko mówić o Jagiellonii, którą chce się oglądać. Gdyby zdjąć z naszych zawodników zółto-czerwone stroje, ubrać w neutralnego kolory i pokazać naszym kibicom to pewnie sądziliby, że oglądają jedną z nudnych lub zwykle pragmatycznych drużyn Jacka Magiery. Pojedyncze zrywy, maksymalnie 1 gol w meczu i poleganie na indywidualnych przebłyskach liderów. Niepokoi forma Afimico Pululu, który zdecydowanie obniżył loty od nomen omen lotu z Cercle, gdy strzałem z przewrotki zdobył najładniejszego gola sezonu. Po tym strzale Afiego gdzieś schowano, bo zawodnik z nazwiskiem Pululu wygląda na poirytowanego, wybitego z rytmu gracza. Daleko od jesiennej formy pozostaje również Kris Hansen. To czym Norweg zachwycał przed nowym rokiem – czyli spokojem, dokładnością i sprytem – wyparowało. Spryt wciąż jest, ale coraz bardziej przewidywalny, dokładności brak, a o spokoju nic nie powiemy. W efekcie dział kreacji dźwiga samodzielnie Darko Churlinov, ale jego przepustowość też ma swoje limity. Cieszy powrót Leona Flacha, który wraca po urazie jakiego nabawił się w Warszawie. Nie spodziewamy się jego występu w podstawie, ale z pewnością trener czeka na nowe możliwości w środku pola patrząc jak sceptycznie podchodzi do korzystania z usług Tomasa Silvy.

Wszystkie mniejsze i większe problemy sprawiły, iż w krótkim okresie straciliśmy aż 8 punktów przeciwko Lechii Gdańsk, Piastowi Gliwice oraz Zagłębiu Lubin, czyli dwóm zespołom grającym o utrzymanie oraz drużynie grającej o nic, z trenerem który za miesiąc odejdzie ze swojej posady. Trzeba wziąć się w garść i wyrwać 3 punkty w Kielcach, które są niezbędne, aby nie zmarnować europejskiego wysiłku i zgromadzenia odpowiedniej liczby punktów do rozstawienia w eliminacajch Ligi Konferencji. Nieważne jak, nieważne kim. Jagiellonia Białystok musi jutro wyjść po 3 punkty!

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *