
Fot. Real Betis
Wyłącz FM’a, wyłącz FIFĘ, wracaj na ziemię. Wszyscy znamy te teksty, gdy zaczynamy marzyć o coraz większych wyzwaniach stojących przed Jagiellonią. Kto to widział być w czołówce Ekstraklasy? Kto to widział wygrać trofeum, zagrać w europejskich pucharach? Kto to widział grać na wiosnę w Europie? Dużo tych pytań, ale na wszystkie możemy odpowiedzieć, że to my widzieliśmy, a Adrian Siemieniec zadbał od jak najlepszy widok. Teraz wzrok kierujemy na zespół z jednej z dwóch najlepszych lig świata, który kroczy ku grze w Lidze Mistrzów, ale najpierw musi się sprawdzić z Jagiellonią Białystok.
Królewscy, bo tak możemy nazwać naszego najbliższego przeciwnika. Real znaczy królewski i taki tytuł dostał klub Betis Balompié, który teraz nazywa się po prostu Real Betis Balompié. Ta drużyna, podobnie jak Jagiellonia, tylko raz w swojej historii triumfowała w krajowej lidze. Ale nie możemy powiedzieć, że Real Betis jest drużyną anonimową. Nie jest to najbardziej prestiżowy rywal, z jakim przyjdzie się mierzyć Jagiellonii, bo miano takiego pewnie przez długi czas będzie dzierżyć Ajax Amsterdam, ale to wciąż bardzo dobra, znana marka na arenie europejskiej. Przede wszystkim to drużyna z ligi top 5, czołowa drużyna hiszpańska, a jak dobrze wiemy Hiszpania w ostatnich kilkunastu latach rządzi futbolem na poziomie klubowym. Oczywiście Real Madryt dominuje Ligę Mistrzów. W Lidze Europy najbardziej znamy triumfy Sevilli (czyli lokalnego rywala Betisu), ale też triumfowały tam takie zespoły jak Atletico Madryt czy Villarreal. Real Betis w Europie jeszcze się nie przebił, ale w tym roku ma do tego idealną okazję, gdyż jest zdecydowanym faworytem w dwumeczu z Jagiellonią Białystok.
Początek historii Betisu to rok 1907 i utworzenie przez studentów tutejszej politechniki klubu Sevilla Balompié. Co ciekawe, jednym z nazwisk wśród założycieli tego klubu jest Wesołowski, więc można sądzić, że są jakieś polskie korzenie w historii powstania klubu. Nazwa Betis pojawia się w roku 1909, gdy klub się rozdzielił na dwa obozy. Jednym z nich był Sevilla Football Club, czyli dzisiaj funkcjonująca drużyna Sevilla FC, a drugim podmiotem stał się Betis Football Club. W roku 1914 Betis dostał tytuł królewski od króla Alfonso XIII i od tamtego momentu nosi nazwę Real Betis. Najlepsze czasy Biało-zielonych przypadają na lata trzydzieste oraz czterdzieste XX wieku. Wówczas Real Betis po raz pierwszy i ostatni zdobył mistrzostwo Hiszpanii. Mówimy tutaj o roku 1935. Klub z Andaluzji wpadł jednak w marazm po roku 1943, a doszło nawet do tego, że spadł na trzeci poziom rozgrywkowy. Jednakże w roku 1955 na horyzoncie pojawił się bardzo bogaty człowiek – Benito Villamarin, którego imieniem jest nazwany stadion, na którym występuje drużyna z Sewilli. Bardzo konkretny i wywołujący ogromne wrażenie obiekt mieszczący około sześćdziesięciu tysięcy widzów. Villamarin ustabilizował sytuację klubu, nawet zdołał wrócić do ekstraklasy hiszpańskiej i to właśnie jego dzieło sprawiło, że Real Betis ponownie mógł się liczyć w walce z najlepszymi drużynami kraju.
Na kolejne trofea czekano jednak aż do roku 1977, gdy po raz pierwszy w swojej historii Betis zdobył Puchar Króla. Ta sztuka udała się ponownie w 2005 oraz ostatni raz w roku 2022. Debiut Realu Betis w europejskich pucharach to rok 1978 i gra w, w Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie w pierwszej rundzie wyeliminowali słynny Milan. Mimo wszystko najbliższy rywal Jagiellonii nie kojarzy się z wielkimi sukcesami, ale jak najbardziej może sobie zapisać taki rekord, że jako pierwsza drużyna z Andaluzji zagrali w rozgrywkach Ligi Mistrzów, a miało to miejsce w sezonie 2005-2006, gdzie trafili w grupie na Liverpool, Anderlecht oraz Chelsea. Rozgrywki grupowe zakończyli na miejscu trzecim, spadli do Pucharu UEFA, a tam odpadli w 1/8 finału. To był ich najlepszy występ, który kilkukrotnie w następnych latach wyrównywali. W tym roku po raz pierwszy w swojej historii zakwalifikowali się do ćwierćfinału europejskich pucharów, czyli tak samo jak Jagiellonia. Podobnie jak z liczbą mistrzowskich tytułów w kraju.
Status Realu Betis podkreślają wielkie nazwiska. Na pierwszym miejscu jest trener Manuel Pellegrini, czyli bardzo doświadczony szkoleniowiec, który w swoim CV ma takie kluby jak River Plate, Villarreal, Real Madryt, Manchester City czy West Ham United, a od roku 2020 przewodzi drużynie z Andaluzji, gdzie poprowadził ich w liczbie ponad dwustu spotkań. Wielkie nazwiska są również na boisku. Największą gwiazdą na papierze jest tutaj Isco, czyli wychowanek Realu Madryt. Są też takie nazwiska jak Giovanni Lo Celso, Marc Bartra czy też najnowsza gwiazda Betisu – Antony wypożyczony z Manchesteru United, który nie tak dawno kosztował Czerwone Diabły blisko 100 milionów euro. Mówimy tu o przeciwniku Jagiellonii Białystok, przypominam. Dlatego też dla Jagiellonii to będzie wielkie święto. Niekoniecznie na poziomie sportowym, bo tutaj oczywiście trzeba powiedzieć sobie jasno – nie jesteśmy faworytami i tylko cud może sprawić, że przejdziemy do półfinału, co nie znaczy że w cuda nie wierzymy! Dla nas najważniejsze są doświadczenia. Dotarliśmy do najlepszej ósemki jednego z europejskich pucharów. Oczywiście nie mówimy tutaj o Lidze Mistrzów ani o Lidze Europy, a o tym trzecim, teoretycznie najmniej prestiżowym pucharze, ale dał nam on wiele radości, wiele pieniędzy do budżetu i przede wszystkim wiele punktów rankingowych, przez co Jagiellonia grając tylko raz w fazie zasadniczej europejskich pucharów, od razu stała się naprawdę rozpoznawalnym klubem na piłkarskich salonach, a tym bardziej będzie znana, kiedy przyjdzie nam rywalizować z zespołem z jednej z najlepszych lig na świecie. A mówimy tutaj o klubie, który śledzi na Facebooku 6 milionów osób. I właśnie w takim otoczeniu będzie się pojawiała nazwa Jagiellonii i będzie ona odmieniana przez różne przypadki, w zależności od tego, w jakim języku mówi sprawozdawca. Dlatego też musimy cieszyć się każdą chwilą spędzoną na boisku przeciwko znanej hiszpańskiej marce. Oczywiście wielki brat z Sewilli jest bardziej znany na arenie międzynarodowej, ale Real Betis to też nie są przelewki szczególnie że ta drużyna w obecnej chwili walczy o awans do Ligi Mistrzów, co też mówi o jej obecnym potencjale sportowym.
Nasz los wydaje się być przesądzony. Żaden z bukmacherów nie daje choć cienia nadziei na awans do półfinału Ligi Konferencji. Nas to jednak nie obchodzi. Cieszymy się okazją do posmakowania wielkiego futbolu. Cieszymy się z okazji, że ludzie ze świata poważnej piłki europejskiej odkryją kim jest Jagiellonia Białystok, jaka jest jej historia i właściwie z czym wiąże się egzystencja naszego klubu. Naszym celem jest posmakowanie tej wielkiej piłki na poziomie europejskim. Jaki będzie rezultat? Ciężko przewidzieć. Być może wysoko przegramy, ale to w tym momencie są tylko didaskalia. Pracowaliśmy bardzo ciężko by znaleźć się w tym miejscu. Zarobiliśmy ogromne kwoty pieniężne i teraz delektujemy się tym co sami sobie ugotowaliśmy – naprawdę wykwintnym daniem rodem z restauracji najlepszych szefów kuchni.