Cercle Brugge – klub z wieloletnimi tradycjami uratowany przez rosyjskiego oligarchę.
04-03-2025
fot. Cercle Brugge
Zwiedziliśmy w tym sezonie Litwę, Norwegię, Holandię, Danię, Słowenię, Czechy, Serbię i przyszła pora na kraj numer 8 na rozkładzie Jagiellonii Białystok w europejskim sezonie 2024/25 – Belgię. Wybierzemy się do Brugge czy też mówiąc po polsku Brugii – miejscowości oddalonej około 20 kilometrów od brzegu Morza Północnego, leżącej w regionie Flandrii Zachodniej. W tym mieście występują 2 kluby z poziomu belgijskiej ekstraklasy – Club oraz Cercle. My zagramy z tymi drugimi – nieco mniej znanymi, co nie znaczy że totalnie anonimowymi.
Cercle Brugge Koninklijke Sportvereniging – tak brzmi pełna nazwa klubu, który został założony w roku 1899, czyli ponad 125 lat temu i jest 12 najstarszym klubem w Belgii. Został żałożony przez studentów Uniwersytetu św. Franciszka Ksawerego i święcił swoje największe sukcesy w latach przed II wojną światową, kiedy to trzykrotnie wygrywał mistrzostwo kraju w latach 1911, 1927 i 1930 oraz puchar kraju w 1927. Jedynym trofeum zdobytym po czasach wojennych jest puchar w 1985 roku.
Lata świetności
Dziś o Cercle Brugge nie mówi się zbyt wiele, gdyż lokalny rywal zbiera większość uwagi, ale do momentu wybuchu II wojny światowej Cercle mogło pochwalić się zdobyciem 3 tytułów mistrzowskich i wyglądało jak klub, który będzie długimi latami bić się o najwyższe cele w Belgii. Rzeczywistość okazała się jednak inna, gdyż po ostatnim tytule z roku 1930 większość drużyny przeszło na piłkarską emeryturę, a świeża krew znacząco odbiegała jakością od poprzedników co zapoczątkowało kryzys wyników sportowych. Klub zaliczył jeden spadek przed II WŚ, a po powrocie do rozgrywek upadł jeszcze niżej i do 1956 roku przebywał na trzecim poziomie rozgrywkowym.
Powroty do elity
Drugą połowę XX wieku w wykonaniu Cercle Brugge możemy porównać do historii Jagiellonii Białystok. Oba kluby długo czekały na grę w najwyższej klasie rozgrywkowe. Zielono-czarnym udało się awansować w 1971, ale spadli już 4 lata później. Kolejny powrót to rok 1979 i trwał on zdecydowanie dłużej i przyniósł sukces w postaci wygrania Pucharu Belgii w 1985 oraz 2 finały w 1987 i 1996. Obie porażki były wyjątkowo dotkliwe, gdyż dwa razy Cercle musiało uznawać wyższość Club Brugge, a to nie był koniec bolesnych doświadczeń, gdyż rok później Cercle ponownie spadło. Kolejny powrót do elity nastąpił w 2003 i trwał 12 lat. W 2013 roku ponownie udało się dotrzeć do finału krajowego pucharu, ale 3 raz z rzędu został on przegrany.
Problemy finansowe i rosyjski właściciel

Po ponownym spadku do 2 ligi Cercle wpadło w problemy finansowe, które postanowił rozwiązać rosyjski oligarcha – Dmitrij Jewgienjewicz Rybołowlew. Zimą 2017 roku przejął klub z Brugii dodając go do swojej kolekcji klubów piłkarskich po tym jak wcześnie kupił AS Monaco. Dlaczego akurat Monaco? Rosjanin jak jeden z wielu miliarderów uwielbiających raje podatkowe mieszkał właśnie tam, a słynny klub akurat wpadł w kłopoty finansowe i odsprzedał udziały za symboliczne 1 euro. Oligarcha odwdzięczył się inwestycją ponad 100 milionów na różnego rodzaju wydatki. Tym samym od momentu pozyskania Cercle istnieje współpraca obu klubów, która najczęściej polega na wypożyczaniu utalentowanych piłkarzy z ligi francuskiej do belgijskiej.
Europejskie wojaże
Tak jak wspomnieliśmy wcześniej to Club Brugge jest wizytkówką miasta, klubem znanym na arenie europejskiej, obecnie występującym w Lidze Mistrzów. Cercle raczej przygląda się temu z boku, ale nie można im odmówić niewielkiej, ale istniejącej historii gier międzynarodowych. Co prawda podobnie jak TSC Backa Topola obecny sezon jest ich najlepszym w historii, to wcześniej mieli okazję grywać w Pucharu Zdobywców Pucharów gdzie przegrywali dwumecze z niemieckim Dynamo Drezno oraz norweskim Brann oraz w kwalifikacjach Ligi Europy w sezonie 2010-11, gdzie razem z nami odpadli na etapie 3 rundy kwalifikacyjnej. Po triumfie z fińskim Turun Palloseura (2-2 w dwumeczu, ale Cercle wygrało bramkami na wyjeździe) przyszła porażka z cypryjskim Anorthosisem Famagusta (1-0 u siebie, 1-3 na wyjeździe).
Sezon 2024/25 rozpoczeli w kwalifikacjach Ligi Europy po zajęciu 4 miejsca w lidze. Wyeliminowali szkockie Kilmarnock w 2 rundzie, ale w kolejnej ponownie na drodze stanęli Norwegowie – dobrze nam znani zawodnicy Molde. Zwycięstwo 1-0 w Belgii nie wystarczyło, gdyż w Norwegii gospodarze wygrali 3-0. W efekcie Cercle Brugge zagrało w ostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji przeciwko Wiśle Kraków i już w pierwszym meczu ułożyli całą rywalizację wygrywając w Krakowie 6-1. W rewanżu trener wyraźnie zarotował, zawodnicy nieco odpuścili, co przełożyło się na niespodziewaną wygraną Wisły 4-1, ale wynik dwumeczu pozostał pod kontrolą.
W fazie ligowej Belgowie byli bezpośrednimi rywalami Jagiellonii do samego końca. Jaga i Cercle rywalizowali o 8 miejsce dające bezpośredni awans do 1/8 finału i to właśnie my długimi fragmentami tam byliśmy, ale ostatecznie Cercle doprowadziło do remisu w swoim meczu z Istanbul Basaksehir, a następnie wybroniło się w ostatniej akcji meczu, gdy bramkarz Turków był bardzo blisko dania Mistrzom Polski miejsca w ósemce.
Trudny status klubu
Cercle Brugge nie jest klubem, który przyciąga gwiazdy. Celem jest promowanie młodych zawodników, zarobek po sprzedaży i ściąganie kolejnych talentów. Największe wydatki oscylują w okolicach 2 milionów euro, a rekordem transferowym jest Felipe Augusto kupiony za 3 miliony euro z Corinthians w styczniu 2024. Rok później za niecałe 2,5 miliona kupiono innego nastoletniego napastnika – Steve Ngourę z Le Havre i właśnie ta dwójka ma docelowo zastąpić Kevina Denkeya, który zimą odszedł za rekordowe 15 milionów do Cincinnati. Togijczyk był jesienią zdecydowanie najlepszym zawodnikiem belgijskiego klubu strzelając 10 goli w lidze belgijskiej, 4 w Lidze Konferencji, gdzie dołożył również 4 asysty. Denkey to nie jedyny ubytek. W ostatnich dniach zimowego okna odszedł skrzydłowy Kazeem Olaigbe – strzelec 3 goli w fazie ligowej. Trener Ferdinand Feldhofer, który w grudniu zastąpił Mirona Muslicia ma przed sobą trudne zadanie zbudowania na nowo formacji ofensywnej Zielono-czarnych. Pewniakiem wydaje się kapitan Thibo Somers, lecz oprócz niego ciężko doszukiwać się graczy „zabetonowanych” w XI. O miejsce w taktyce 3-4-3/3-5-2 walczą wyżej wspomniani Augusto i Ngoura oraz Alan Minda i wypożyczeni z Monaco Paris Brunner i Malamine Efekele. Żaden z nich nie może się pochwalić formą strzelecką, a najwięcej o dyspozycji ofensywnej obecnych zawodników Cercle powie fakt, że najlepszym strzelcem z pozostałych graczy jest wahadłowy Gary Magnee z 3 golami na koncie.
Bend it like Magnée 🤤#UECL | @cercleofficial pic.twitter.com/MhqfQtSP0F
— UEFA Conference League (@Conf_League) October 4, 2024
Postać trenera – Ferdinand Feldhofer
Trenerem Belgów jest Austriak Ferdinand Feldhofer, który w grudniu zastąpił swojego rodaka Mirona Muslicia. Muslić ostatecznie szybko znalazł nowego pracodawcę – Plymouth Argyle gdzie prowadzi Puchacza, a Feldhofer w tym czasie opanował kryzys Cercle na tyle, aby zapewnić Top 8 w Lidze Konferencji oraz unikać porażek na krajowym podwórku. Nie oznacza to jednak serii zwycięstw. Owszem przegrali tylko raz – ze Standardem Liege, ale w pozostałych 10 spotkaniach aż 7 razy dzielili się punktami, a jak wygrywali to za każdym razem 1:0 – z OH Leuven, KV Mechelen i FCV Dender EH. Mało tego, ani razu na krajowym podwórku nie strzelili więcej niż 1 gola w meczu.
Co ciekawe austriacki szkoleniowiec był łączony w przeszłości z Jagiellonią Białystok, kiedy zwolniony został Ireneusz Mamrot. Jego nazwisko przewijało się w plotkach razem z innymi przeróżnymi trenerami, ale ostatecznie Jagę objął Iwajło Petew.
Możemy powalczyć o historię!
Mogłoby się wydawać, że 1/8 finału europejskich pucharów to nie przelewki i nikt nie będzie się oszczędzał, ale w przypadku Cercle Brugge nie mamy takiej pewności. Są w decydującym momencie sezonu, gdyż zostały im do rozegrania 2 kolejki ligowe przed podziałem na grupy, a pozycja nie jest obiecująca. Zajmują ostatnie bezpieczne miejsce nad grupą spadkową mając 1 punkt przewagi nad Westerlo. Problem Cercle polega na tym, że muszą zagrać z Anderlechtem oraz derby z Club Brugge, czyli z klubami z miejsc 4 i 2, a Westerlo w jednym ze spotkań zagra z czerwoną latarnią ligi z Beerschot. Ciężko wyrokować co wymyśli sztab Belgów, ale na pewno nie będą mieli łatwego zadania przy selekcji wyjściowej XI. Na pewno przyjadą do Białegostoku z założeniem, aby nie stracić bramki i przełożyć kwestię awansu na mecz w Brugii, a jak to wyjdzie w praniu to już kwestia dyspozycji Jagiellonii i regeneracji kluczowych zawodników.