Przez 70 minut byliśmy wspaniali, a potem zapukał Czesław Michniewicz.

fot. Kamil Aleksandrowicz

Jagiellonia zremisowała z Cracovią 2:2 w meczu 22. kolejki Ekstraklasy. Bramki Churlinova i Imaza nie wystarczyły na zwycięstwo i po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie Czesława Michniewicza o niebezpiecznym wyniku.

Cracovia jesienią wywoływała pozytywne wrażenie co miało przełożenie w tabeli ligowej, gdzie momentami mocno naciskała na faworytów ligowych plasując się w czubie. Wiosna nie zaczęła się dla „Pasów” tak jakby sobie to wyobrażali, więc podopieczni Dawida Kroczka byli przeciwko Jagiellonii nieco pod ścianą, bo porażka z Mistrzami Polski jeszcze mocniej skomplikowałaby walkę o grę w europejskich pucharach. Dla Jagiellonii niedzielny mecz w stolicy Małopolski był okazją to małych przetasowań przed środowym wyzwaniem w Pucharze Polski. Trener Siemieniec dał szansę Diaby-Fadidze oraz Silvie czyli zawodnikom, dla których była to pierwsza okazja wiosną, aby wyjść w podstawie.

Pierwsza połowa to pełna dominacja Jagiellonii. Swoje dogodne szanse mieli Tomas Silva i Lamine Diaby-Fadiga. Białostoczanie mieli mnóstwo okazji do dośrodkowań z rzutów rożnych, a Cracovia zdecydowanie nie mogła znaleźć rytmu. O sytuacji Lamine’a możemy mówić w kategorii stuprocentowych, gdyż stanął w polu karnym oko w oko z Madejskim, ale ten pojedynek przegrał. Craxa broniła się aż do 34 minuty, gdy Jaga przeprowadziła szturm nie do obrony. Flach idealnie wypatrzył wbiegającego w pole karne Wojtuszka, ten zatańczył z obrońcami Pasów i wykreował idealną szansę, którą pierwotnie zmarnował Diaby-Fadiga trafiając w słupek, ale na dobitce był czujny Churlinov i wreszcie goście wyszli na prowadzenie. To ewidentnie dodało wiatru w żagle Mistrzom Polski, gdyż 5 minut później podwoili swoje prowadzenie. Kapitalną asystę Moutinho wykorzystał Jesus Imaz strzelając swojego 13 ligowego gola w sezonie, a zarazem 94 w karierze.

Druga połowa mogła się dla nas rozpocząć wyśmienicie, gdyż Kakabadze brutalnie zaatakował Silvę i zgodnie z przepisami Gruzin powinien udać się pod prysznic, ale sędziowie podjęli dziwną decyzję o podtrzymaniu żółtej kartki. Wraz z dobrym wynikiem można było mysleć o zmianach, ale pierwsza została niestety wymuszona urazem Dusana Stojinovicia, czyli zawodnika który zapewne był ostatnim przewidzianym do zdjęcia w trakcie spotkania. Do 72 minuty mecz wciąż przebiegał pod dyktando Jagi, a Cracovia miała problemy z oddaniem celnego strzału, ale wtedy piłkę wziął Fabian Bzdyl i bez kompleksów uderzył z 25 metrow i wpakował piłkę w okienko bramki Abramowicza. Ta bramka odwróciła tendencję. Cracovia zaczęła grać z pasją, atakować, a Jagiellonia nie miała sposobu na dłuższe pozostanie przy piłce i ratowała się przewinieniami i zasłużenie wyrównała stan meczu za sprawą Van Burena. Na tym zakończyliśmy strzelanie w Krakowie. Bardzo dobre 70 minut nie wystarczyło na zwycięstwo Krakowie.

Cracovia 2:2 (0:2) Jagiellonia Białystok
73’ Bzdyl, 85’ Van Buren – 34’ Churlinov, 39’ Imaz

Cracovia: Madejski – Ghita, Henriksson, Hoskonen – Kakabadze, Sokołowski, Maigaard, Kakabadze – Van Buren, Rózga, Kallman

Jagiellonia: Abramowicz – Wojtuszek, Stojinović (60’ Skrzypczak), Ebosse, Moutinho – Flach, Silva (60’ Kubicki) – Villar (60’ Semedo), Imaz (c) (82’ Romanczuk), Churlinov – Diaby-Fadiga (69’ Pululu)

Żółte kartki: Rózga, Kakabadze – Diaby-Fadiga, Moutinho

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *