Must win game #2 – zapowiedź meczu z Motorem Lublin.

Po słabszym występie w Mielcu przyszła okazja zrehabilitować się w Serbii, co też Jagiellonia uczyniła zatem do spotkania z Motorem podchodzi z podniesionymi głowami gotowymi do budowania nowej passy bez porażki, którą zakończył mecz ze Stalą.

Do Białegostoku przyjeżdża Motor Lublin, który na białostockiej ziemi widziany był ostatnio lata temu. Ostatni raz w rozgrywkach ligowych w Białymstoku zagraliśmy w sezonie 1995/96, czyli w czasach, gdy redaktor naczelny JB1920 się jeszcze nie narodził – aż 30 lat temu. Nie była to Ekstraklasa. Na najwyższym szczeblu z Motorem mierzyliśmy się tylko raz – w kampanii 1989/90. Dwukrotnie padł wynik 1:1. Nie będziemy narzekać jeśli w bieżącym sezonie zdublujemy wynik z Lublina gdy wygraliśmy 2:0.

Motor ma swoje zalety, ale też boryka się z problemami. Drużyna, której właścicielem jest jeden z najbogatszych Polaków Zbigniew Jakubas jest zarządzana bardzo mądze. Klub z Lubelszczyzny nie wydaje wielkich sum, choć może to robić. Finanse są zwiększane stopniowo, ale z głową. Trenerem jest młody talent trenerski Mateusz Stolarski – jedyny młodszy od Adriana Siemieńca trener w Ekstraklasie. Drużyna Stolarskiego gra proaktywnie, nie muruje bramki czekając na kontry i plasuje się na wysokim jak na beniaminka 9 miejscu i byłaby zapewne wyżej gdyby nie problemy z obsadą bramki. Nominalnym golkiperem na ten sezon miał być Ivan Brkić, ale wyleciał z kontuzją kolana. Wtedy w jego miejsce wszedł były bramkarz Jagiellonii Kacper Rosa, który zaliczył kilka gorszych występów popełniając przy tym niewymuszone błędy. Zimą ściągnięto Gaspera Tratnika, który niedoczekał z kolei debiutu w Ekstraklasie i złamał palec, więc Rosa znów stał się członkiem wyjściowego składu i dołożył „swoje 3 grosze” do porażki w Kielcach. Tym samym Motor ma już 3 mecze bez zwycięstwa z rzędu, z czego 2 dnich to pojedynki z drużynami walczącymi o utrzymanie: Lechią i wspomnianą Koroną. Derby wschodu to dla nich okazja do przełamania.

A co słychać u nas? Jest radość po dobrym meczu w Baćkiej Topoli, ale trzeba też dać szansę zawodnikom, którzy wiosną jeszcze nie zaistnieli. Na pewno zagra Michal Sacek, który odpoczywał w tygodniu. Jego kompan z przeciwnej strony boiska – Joao Moutinho się wykartkował, więc oczekujemy występu Cezarego Polaka. Czekamy też na werdykt w sprawie Tomasa Silvy, który był czołowym zawodnikiem obozu przygotowawczego, gdy występował na pozycji nr 8, a w meczach oficjalnych go nie ma. Na skrzydle spodziewamy się powrotu Krisa Hansena do wyjściowej XI, a z ławki być może wejdzie Edi Semedo, którego ogłoszono dzień przed meczem.

Na pewno nie możemy potraktować niedzielnej potyczki jako „jednej z wielu”. Znajdujemy się w trakcie pięciomeczowej serii, w trakcie której każdy mecz daje nam komfort na odpowiedniej płaszczyźnie. W Serbii postawiliśmy pierwszy krok do awansu do 1/8 Ligi Konferencji i trzeba dopełnić formalności za tydzień. Z kolei w lidze najpierw mamy Motor, potem Cracovię. Wygrana tych meczów daje nam już gigantyczny komfort w ścisłej ligowej czołówce. Na koniec oczywiście pojedziemy do Warszawy walczyć o „autostradę do Pucharu”. To wszystko nam się komponuje w taki zestaw po którego zwycięskim zakończeniu możemy być mentalnie na podobnej pozycji jak po wygranej z Kopenhagą.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *