Petrocub – klub który wyszedł z cienia.

fot. facebook.com/@FCPetrocub

Nasz czwartkowy przeciwnik to drużyna naprawdę wyjątkowa. Wyjątkowo anonimowa, mało znana, generująca nikłe zainteresowanie, przez ostatnie lata będąca w cieniu zdecydowanie bardziej znanego Sheriffa Tiraspol. Po latach udało się przerwać dominację rywali oraz awansować do zasadniczej fazy europejskich pucharów. Co wiemy o Petrocubie?

FC Petrocub Hincesti to klub powstały w 1994 roku, pierwotnie założony w miejscowości Sarata-Galbena pod nazwą Petroclub-Condor Sarata-Galbena. Latem 2001 roku przeniósł swoją siedzibę do miasta Hincesti po tym jak poprzedni klub z tego miasta przeprowadził się do Kiszyniowa. Zmieniono wówczas nazwę klubu na FC Hincesti, ale ten etap został zamknięty w trakcie sezonu 2002/2003, gdy zadecydowano o wycofaniu się z rozgrywek ligowych. Klub kontynuował swoją grę ponownie w Sarata-Galbenie, gdzie wrócono do nazwy Petrocub. Próbowano powrotu do elity, ale 4 miejsce w 2 lidze w sezonie 2007/2008 było ostatnim epizodem tego klubu. Po kilku latach reaktywował się jako Rapid-2 Petrocub Sarata-Galbena, żeby za chwilę ponownie zakorzenić się w Hincesti. Była to jednak ostatnia taka zmiana i od 2015 roku klub funkcjonuje jako FC Petrocub Hincesti, od sezonu 2015/2016 nieprzerwanie gra w najwyższej klasie rozgrywkowej w Mołdawii, a swoje mecze ligowe rozgrywa na kameralnym lokalnym Stadionie Miejskim, który mieści 1500 widzów. Na Europę to za mało i z racji wymogów UEFA Petrocub gra w rozgrywkach pucharowych na dobrze znanym stadionie Zimbru, na którym nie tak dawno Polska uległa Mołdawii w eliminacjach do Euro 2024.

Stadion Miejski w Hincesti - fot. fmf.md

Mołdawia nie należy do najbardziej poukładanych krajów w Europie. Sam fakt, że istnieje tam rejon „Naddniestrza”, który kreuje się na autonomiczną republikę ze stolicą w Tyraspolu i identyfikuje się ze spuścizną Związku Radzieckiego dodaje temu krajowi dziwnej otoczki. Mołdawia według rankingu Trading Economics jest jednym z najgorzej radzących sobie z korupcją krajów w Europie. Wyprzedzają takie kraje jak Kosowo, Albania, Białoruś, Serbia czy Ukraina. Samo miasto Hincesti jest niewielkie. Mieszka w nim nieco ponad 12 tysięcy ludzi i przekładając to na nasze okolice możemy je porównać do Wasilkowa bądź Łap. Co za tym idzie sport nie stanowi tam rozrywki przyciągającej tłumy na stadiony. Na mecze ligowe Petrocubu chodzi średnio 800 widzów. Lepiej wygląda to kiedy przychodzi mierzyć się z rywalem z innego kraju. Wtedy liczba widzów wzrasta do 3, 5 czy nawet 7,5 tysiąca obserwujących. Lwią część widzów stanowią wtedy głównie ciekawscy z Kiszyniowa i okolic, bo mecze Petrocubu stanowią jedyny sposób na zobaczenie mołdawskiego klubu (który nie gra w samozwańczej republice) w rozgrywkach UEFA.

 

Petrocub podobnie jak Jagiellonia debiutuje w tym sezonie w ramach pełnoprawnych rozgrywek UEFA. Swoje starania o kwalifikację zaczęli w 2018, ale co roku musieli uznawać wyższość rywali, co jednak nie znaczy, że za każdym razem odpadali przy pierwszym dwumeczu. W swoim dotychczasowym bilansie mają łącznie 26 rozegranych spotkań, z czego 5 wygrali, 7 zremisowali oraz 14-sto krotnie schodzili z boiska pokonani. Wygrywali w dwumeczu z macedońskim Sileks (2021), maltańską Florianą, albańskim Laci (2022), a w tym roku dołożyli do tego przejście Ordabasów z Kazachstanu i The New Saints z Walii. Korzystając z benefitu mistrzowskiego zaczynali od kwalifikacji Ligi Mistrzów, dzięki czemu porażki z APOELem i Łudogorcem dały opcję gry w fazie ligowej Ligi Konferencji. Zatem nie będzie przesadą jeśli powiem, iż Petrocub jest ograny w Europie nie gorzej od Jagiellonii. Podobnie jak my w kwalifikacjach powalczyli z tymi, z którymi mogli oraz odpadli z zespołami zdecydowanie mocniejszymi. Inaczej sprawa ma się już w fazie ligowej. My sensacyjnie wygraliśmy z Kopenhagą, a Mołdawianie ulegli u siebie cypryjskiemu Pafos aż 1:4.

Co ciekawe solidna postawa Petrocubu nie objawia się w masie powołań do reprezentacji. W całej kadrze mistrzów Mołdawii gra tylko 5 obcokrajowców, a mimo tego do kadry narodowej Mołdawii powołano tylko 4 graczy naszego najbliższego europejskiego przeciwnika. Są to środkowy obrońca Victor Mudrac, który jest również liderem defensywy Petrocubu, wszędobylski Sergiu Platica – nazwany przez nas mołdawskim Adamem Frączczakiem, gdyż co sezon trener zmienia mu pozycję. Raz gra jako lewy wahadłowy, innym razem jako lewy obrońca, a przy okazji nie ma problemu z wyjściem na szpicy. Następnie w pomocy opcje daje jego brat Mihail Platica, a czwórkę uzupełnia skrzydłowy Dan Puscas.

fot. facebook.com/apoelfcofficial

Na kogo powinniśmy zwrócić uwagę poza wspomnianą czwórką? Kapitan Vladimir Ambros to prawdziwa legenda. Dla Petrocubu zagrał 236 razy notując 90 goli i 61 asyst. Coraz częściej do składu przebija się utalentowany Mihai Lupan – 20-letni ofensywny pomocnik i nie będziemy zaskoczeni jeśli trener Andrei Martin pośle odważnego młodzieńca do walki w podstawowym składzie w Białymstoku. Płucami zespołu jest niewątpliwe 34-letni Ion Jardan, który mimo upływu lat cały czas jest ważnym elementem układanki grając w zależności od potrzeby na prawym wahadle, środku pomocy czy obrony. Lewonożnym odpowiednikiem Jardana jest Kameruńczyk Donalio Melachio Douanla, czyli nominalny lewy obrońca/wahadłowy, który w bieżącej kampanii ligowej zadomowił się jako pół-lewy stoper, a w meczu z Pafos wystąpił jako jeden z dwójki środkowych pomocników.

Co się rzuca w oczy, kiedy sprawdzamy kadrę Petrocubu? Uniwersalność. Ciężko przewidzieć jakim ustawieniem wyjdą w czwartek. Najczęściej wychodzą 3-4-3, ale z Pafos zagrali wyjątkowo 4-2-3-1. Sergiu Platica w meczu z Sheriffem wyszedł na 9, a z Pafosem na pół-lewym stoperze. Melachio gra czasem na 8, czasem na stoperze. Podobnie lewi wahadłowi nie mają problemu, żeby w kolejnych spotkaniach wyjść na skrzydle/bocznej „10”. Zgodnie z wcześniejszą teorią i rotacjami w lidze zakładam, że przeciwko Jagiellonii więcej minut dostaną Puscas z Lupanem, którzy ligowe spotkanie zaczynali na ławce, a we dwójkę mogą narobić trochę szumu w kontratakach. Nie są to jednak nazwiska, które przyciągają skautów na trybuny. Sam Petrocub porusza się głównie na orbicie transferów bezgotówkowych, a najwięcej zarobili na sprzedaży Maxima Cojocaru odchodzącego latem 2023 do rumuńskiej drugoligowej Chindii za 30 tysięcy euro. Transfermarkt kadrę Mołdawian wycenia na nieco ponad 5 milionów euro, czyli trochę mniej niż GKS Tychy, lekko ponad Wisłę Płock i Stal Rzeszów oraz niemalże tyle samo co FK Poniewież.

Źródło: Opta Power Rankings
Źródło: clubelo.com/

System Opta Power Ranking pozycjonuje Petrocub gdzieś między zespołami walczącymi o utrzymanie w Ekstraklasie, a tymi w czubie 1 ligi. Jest to wynik nieco lepszy od Poniewieża, ale zdecyodwanie gorszy od reszty rywali Jagiellonii w Lidze Konferencji.

Z kolei ranking Elo daje Mołdawianom wynik 1187 i nieco zmniejsza różnicę między nimi a Poniewieżem. Bardzo dużo sugeruje porównanie wyników Jagiellonii oraz Pafos, które w obu rankingach są niemalże identyczne. Patrząc na to jak klub z Cypru ograł Petrocub na wyjeździe możemy sami wyciągnąć wnioski jak dużym faworytem są Mistrzowie Polski. Ważne jednak, aby w tym samozachwycie się nie zatracić i wykonać swoją robotę.

Afrykański księciunio.

Na koniec historia, która z boku brzmi groteskowo, ale Petrocub mógł otrzeć się o duże problemy finansowe. Kojarzycie maile w SPAMie, gdzie afrykański książę ma potężne zasoby finansowe i akurat my mieliśmy być spadkobiercami? W Petrocubie też dostali taką propozycję i o dziwo został nawiązany kontakt i na początku roku „Prezydentem” tudzież z korpomowy CEO Petrocubu został Ghańczyk Nana Yaw Amponsah, poprzednio pracujący tylko w rodzimym Asante Kotoko. Spytacie się skąd przypadkowy człowiek z Afryki w klubie walczącym o mistrzostwo Mołdawii? Otóż Amponsah wszedł do zespołu z Hincesti wraz z funduszem Samaritan Investment wykupując jednocześnie część udziałów. Amponsah był w klubie przez 6 miesięcy i co prawda oficjalnie może przypisać sobie poprowadzenie klubu do tytułu mistrzowskiego, tak innego zdania byli lokalni działacze, którzy po sezonie rozwiązali kontrakt z Ghańczykiem oraz grupą Samaritan Investment. Tłumaczono to niespójną wizją rozwoju sportowego klubu oraz podejrzanymi aktywnościami Amponsaha. Oficjalnie niczego nie potwierdzono, ale z racji na przeszłość „biznesmena”, który zaczynał karierę od roli agenta piłkarzy, można snuć domysły, iż chciał potraktować Petrocub jako przechowalnię afrykańskich talentów lub pralnię pieniędzy. Kilka tygodni po odejściu z Hincesti Amponsah znalazł nowego pracodawcę w postaci innego grającego klubu w Super Lidze CSF Spartanii Sportul Selemet, który w sezonie 2023/24 zgromadził zaledwie 2 punkty w sezonie zasadniczym, ale nadal gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najwyraźniej ten klub sprostał oczekiwaniom Amponsaha, gdyż w letnim oknie pozyskano 5 zawodników z Ghany, 2 Nigeryjczyków oraz Zambijczyka i Kameruńczyka.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *