
fot. Michał Mieczkowski / @wystarczymisza
Po pierwszym spotkaniu nie należało mieć żadnych oczekiwań, chociaż właściwie ciężko było je mieć w ogóle. Jagiellonia w pewnych aspektach wyglądała dobrze, ale tak jak zawsze – błędy, błędy, no i jeszcze raz błędy.
Już w pierwszych sekundach spotkania zaczęliśmy od manewru znanego z poprzednich meczów w tym sezonie, był nim oczywiście stracenie piłki w głupi sposób blisko naszej bramki, jednak drużyna Ajaxu nie wykorzystała tego prezentu i wynik utrzymał się przy bezbramkowym remisie. W 3. minucie pierwszy strzał celny tej rywalizacji zaliczył Brian Brobbey, ale również nie zagroził on golkiperowi Jagiellonii, Maksymilianowi Stryjkowi. I tak sobie rozklepywał piłkę zespół Ajaxu, z przerwami na wyjście Jagi z własnej połowy (nie były one długie). Na szczęście albo nasza defensywa była w miarę przytomna, albo to drużyna z Amsterdamu była nieskuteczna. W 19. minucie Afimico Pululu zdołał zabrać piłkę dość blisko bramki rywala, ale obrona Ajaxu odpowiednio prędko zgasiła napastnika Jagiellonii. Chwilę później znowu spróbowaliśmy zagrozić gospodarzom, ale ta próba po raz kolejny spełzła na niczym. Sytuacja PRAWIE nie zmieniła się do końca pierwszej połowy, Ajax dominował, lecz nie zdołał wyjść na prowadzenie, a Jagiellonia co jakiś czas próbowała zagrozić rywalowi. W międzyczasie też nagrodzeni żółtą kartką zostali kapitanowie obu drużyn. Bezbramkowego remisu nie udało się jednak utrzymać, bo w 43. minucie Kian Fitz-Jim urwał się grającej do tej pory dość dobrze defensywie Jagi i gospodarze wyszli na upragnione prowadzenie. Jak najbardziej pozytywnie po pierwszej połowie można było ocenić zarówno Maksymiliana Stryjka, jak i Michala Sáčka. Do tego grona mógłby dołączyć też João Moutinho, ale Portugalczyk mimo tego, że potrafił odebrać piłkę rywalom, notorycznie ją tracił blisko swojej bramki.
Druga połowa to do czasu podobna sytuacja co wcześniejsze minuty tego spotkania, z tym że obie drużyny zdecydowanie rzadziej atakowały i w przypadku Ajaxu było to jak najbardziej zrozumiałe, gdyż wygrywali bardzo wysoko w dwumeczu, więc mogli sobie pozwolić na powolne prowadzenie piłki po boisku. Zanim upłynęła godzina gry, z boiska zeszli Jesus Imaz oraz Nene (który notował co najmniej mierne zawody), za których pojawili się kolejno Diaby-Fadiga oraz Jarek Kubicki. Co ciekawe, to pierwszy tego typu przypadek, w którym Afimico oraz Lamine są we dwójkę na boisku, ponieważ zawsze to urodzony w Angoli zawodnik był zmieniany przez Francuza. Parę minut później stało się coś, co było mimo wszystko nieuniknione, a była to druga bramka Ajaxu, kiedy to Jordan Henderson podarował piłkę Kennethowi Taylorowi, a ten oczywiście to wykorzystał. Najprawdopodobniej ostatnim pozytywem tego spotkania był debiut 16-letniego Oskara Pietuszewskiego, ponieważ w 71. minucie trzeciego gola dla gospodarzy strzelił Brian Brobbey. Mieliśmy szansę przejąć inicjatywę pod względem posiadania w drugiej połowie, lecz koniec końców nic z tego nie wyszło.
Na tym zakończyła się przygoda Jagiellonii w kwalifikacjach europejskich pucharów. Droga, która nie licząc dwumeczu z Poniewieżem, do udanych nie należy, ale jest to ogromne doświadczenie zarówno dla zawodników, jak i dla trenera Siemieńca. Już jutro losowanie fazy ligowej Ligi Konferencji, w którym to poznamy rywali Jagi w jesiennych zmaganiach w Europie.
Ajax Amsterdam 3:0 (1:0) Jagiellonia Białystok – 43′ Fitz-Jim, 64′ Taylor, 71′ Brobbey
Jagiellonia: Stryjek – Sacek, Stojinović, Skrzypczak, Moutinho (87′ Nguiamba) – Romanczuk (c), Nene (59′ Kubicki) – Churlinov (67′ Pietuszewski), Imaz (59′ Diaby-Fadiga), Hansen (67′ Villar) – Pululu
Ajax: Pasveer – Rensch (75’ Gaaei), Sutalo, Baas, Hato – Fitz-Jim (74′ Mokio), Henderson (c) (67′ van den Boomen), Taylor (81′ Rugani) – Traore, Bergwijn, Brobbey (81′ Akpom)
Żółte kartki: 34’ Henderson – 32’ Romanczuk
Sędzia: Maurizio Mariani (Włochy)