Kiedy życie daje cytryny to robisz z nich lemoniadę. Życie dało piłkarzom Jagiellonii 6 kilo cytryn, a lemoniady nazbierało się tyle co nic, może jeden łyk, a kibice do domu wrócili spragnieni. Jak to wypadło w ocenach redakcji za mecz z Górnikiem?
Zdecydowanie najjaśniejszą postacią gospodarzy był 16-letni Oskar Pietuszewski, który jako pierwszy zawodnik z rocznika 2008 zdobył bramkę w Ekstraklasie. Debiutanckie trafienie Pietucha miało być tylko kluczem do skrytki z kolejnymi trafieniami Żółto-czerwonych, ale najzwyczajniej tego dnia nie chcieliśmy zdobywać więcej bramek. Czy to piłka była nieposłuszna? A może piłkarze chcieli być zbyt precyzyjni zamiast spokojnie kierować piłkę w światło bramki? Tego nie wiemy. W linii obrony panował względny spokój, choć nie możemy pominąć absurdalnego zachowania Joao Moutinho po którym sędzia pokazał mu żółtą kartkę, a Portugalczyk sprytnie wyeliminował się z meczu przeciwko drużynie, z którą rozmawia jego agent.
Z ławki:
Afimico Pululu – 4 Kristoffer Hansen – 3,5 Edi Semedo – 5 Bartosz Mazurek – grał zbyt krótko
Nowi skrzydłowi dali tyle co nic. Edi Semedo próbował szarpać, trafił do siatki, ale z pozycji spalonej. Afimico Pululu dzień przed meczem był poza treningiem i zapewne nie był gotowy do gry na pełnych obrotach, a na domiar złego musiał wejść na większą część drugiej połowy i widać było po nim, że tego dnia nie jest sobą. Unikał kontaktu z rywalem, brakowało dynamiki. To nie był Afi jakiego znamy, ale w 100% rozumiemy, że sam fakt jego obecności w kadrze meczowej był cudem, bo zapewne przy dostępności innych opcji w ataku trener by go na boisko nie wysłał.