NK Celje – klub, który ma dość bycia wiecznie drugim!

fot. Luka Vovk / Sportida

Jako, że w czwartek czeka nas czwarte już starcie w fazie ligowej Ligi Konferencji, zapraszamy na nasz tradycyjny artykuł, w którym poznacie drużynę, z którą przyjdzie nam rywalizować o kolejne europejskie zwycięstwo. Rywalem Białostoczan będzie Mistrz Słowenii – NK Celje – klub, który ma zaskakująco wiele wspólnego z naszą Jagiellonią. 

Nogometni klub Celje został założony w 1919 roku, czyli jest zaledwie o rok starszy od Jagi. Jak wiemy Słowenia uzyskała niepodległość dopiero w 1991 roku, więc do tego momentu kluby słoweńskie miały niemałe problemy z zaistnieniem w europejskiej piłce, gdyż nie potrafiły przebić się do czołówki zespołów w Jugosławii. Dominowały tam głównie kluby serbskie i chorwackie: Crvena Zvezda, Partizan Belgrad, Hajduk Split i Dinamo Zagrzeb. Słoweńcy nigdy do złota się nie zbliżyli, a sukcesem była obecność w najwyższej klasie rozgrywkowej, gdzie najdłużej przebywała Olimpija Ljubljana – bo na 64 sezony w jugosłowiańskiej elicie zagrała tam 22 razy. Samo Celje nigdy do tego poziomu nie dotarło, a ich szczytowym osiągnięciem był krótki epizod w ówczesnej 2 lidze.

Sytuacja zmieniła się w momencie uzyskaniu niepodległości – po utworzeniu niezależnych słoweńskich rozgrywek „Hrabiowie” (bo taki jest przydomek naszego czwartkowego rywala) od razu zaczęli walczyć o krajowe trofea. Początki nie były jednak zbyt szczęśliwe – NK Celje najpierw w 1993 roku zaliczyło występ w przegranym finale Pucharu Słowenii z Olimpiją, by „sztukę” tę powtórzyć 2 lata później, uznając tym razem wyższość NK Mura. W 2003 frustracja była jeszcze większa, gdyż Słoweńcy przegrali finał po raz trzeci, a do tego zajęli drugie miejsce w lidze – ciągle czegoś brakowało, jak niegdyś Jagiellonii. Złą passę udało się przerwać dopiero w 2005, kiedy to NK Celje wreszcie „dowiozło” w finale Pucharu Słowenii wygrywając z ND Gorica 1:0. Był to pierwszy i ostatni triumf w krajowym pucharze mimo aż 10 (!) występów w wielkim finale. Nieco lepiej wygląda to pod kątem walki o krajowy czempionat – aktualni mistrzowie, oprócz złota w sezonie 2023/24, mają też trofeum za sezon 2019/20, czyli – podobnie jak Jagiellonia – nieco spóźnili się z pierwszym mistrzostwem na stulecie. W tabeli historycznej NK Celje zajmuje 2 miejsce za Mariborem, z którym razem może się pochwalić występami w każdym sezonie Prvej Ligi.

Europejskie bęcki

Debiut w Europie przypadł na rok 1993 i udział w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie „Hrabiowie” odpadli w fazie kwalifikacyjnej z duńskim Odense. Następny w 1997 roku nie poradzili sobie w fazie ligowej Pucharu Intertoto  – jednak z uwagi na wątpliwy prestiż rozgrywek, jak również osiągane tam wyniki i poziom rywali (porażka z Lokomotivem Niżny Nowogrod, remisy z Antalyasporem i Proleterem Zrenjanin i zwycięstwo z Maccabi Haifa) trudno to traktować jako wartościowe europejskie doświadczenie. W dalszych latach Słoweńcy głównie odpadali w pierwszych bądź drugich rundach kwalifikacji do przeróżnych pucharów – nie radzili sobie z takimi klubami jak bośniacka Sloboda Tuzla, Levski Sofia, Dacia Kiszyniów, Tromsoe czy Ararat-Armenia. Musieli również uznać wyższość Śląska Wrocław w 2015 roku, kiedy to Polacy odprawili Słoweńców w 1 rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Dwa ostatnie sezony przyniosły jednak mały przełom – najpierw klub z nad rzeki Savinji odpadł w rundzie play-off kwalifikacji Ligi Konferencji z Maccabi Tel Aviv, do której doszedł eliminując Vitorię Guimaraes i Neman Grodno, a w tym roku, wykorzystując – tak jak Jagiellonia – benefit gry w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, spadali co szczebel i końcowo wylądowali w Lidze Konferencji, pokonując w ostatniej rundzie Pyunik Erewań.

Postać trenera – najbardziej rozpoznawalna osobowość NK Celje

Nie zamierzamy dyskredytować zawodników mistrza Słowenii, ale poza Zanem Karnicnikiem, który zaznaczył swoją obecność w europejskiej piłce golem na Euro 2024 w meczu Słowenia – Serbia, trudno o znajomość pozostałych piłkarzy naszych najbliższych rywali. Zdecydowanie bardziej kojarzymy postać trenera – Alberta Rierę, niegdyś piłkarza Liverpoolu, Galatasaray, Olympiakosu, Bordeaux czy Espanyolu. Hiszpan swoją bogatą karierę zakończył w Słowenii, gdzie w sezonie 2015/16 grywał dla DNS Zavris i FC Koper.

Riera zaczął pracę trenerską jako asystent, gdy dołączył do Galatasaray w 2020 roku. 2 lata później odezwały się słoweńskie kontakty, a konkretnie stołeczna Olimpija, która przekonała Rierę do podjęcia pierwszej pracy w roli trenera zespołu. Był to fenomenalny krok włodarzy ze stolicy Słowenii, gdyż w debiutanckim sezonie były lewy obrońca zdobył dublet, po którym jednak nie dostał propozycji nowej umowy i zaledwie po roku skończył pracę ze stołecznych klubem. Z okazji skorzystało Celje, które podpisało Rierę na początku lipca 2023, jednakże ta przygoda zakończyła się bardzo szybko, gdyż już w październiku po hiszpańskiego trenera zgłosił się jego były klub, Bordeaux. On przyjął ofertę zostawiając Celje na pozycji lidera Prvej Ligi, którą „Hrabiowie” wygrali grając resztę sezonu pod sterami Damira Krznaca. Już po starcie obecnej kampanii Albert Riera został jednak ponownie ich szkoleniowcem, a nastąpiło to dzień po tym jak Bordeaux ogłosiło upadłość. Zmiana trenera miała miejsc w niecodziennych okolicznościach, gdyż współpracę z Krznacem zakończono w trakcie dwumeczu kwalifikacji Ligi Mistrzów przeciwko Slovanowi, z którym w rewanżu zespół Riery przegrał aż 0:5 (w pierwszym meczu było 1:1).

Finansowo? Na spokojnie.

Mimo historycznie bardzo dobrych wyników NK Celje ani nie wydaje ani nie zarabia na transferach zbyt wiele. Tylko dwukrotnie udało się sprzedać zawodników za ponad milion euro, a byli to Chukwubuikem Ikwuemesi i Benjamin Verbić. Pierwszy trafił do Salernitany za 1,8 mln, a drugi do Kopenhagi za 1,2 mln. 3 miejsce na liście sprzedaży zajmuje znany nam z występów w Warcie Poznań Dario Vizinger. Zamienił on Słowenię na austriacki Wolfsberger za 800 tysięcy euro. Poza tym na liście mamy mnóstwo odejśc w granicach 300-500 tys euro, czyli przeciętnych transferów, jakich wiele co rok w naszej lidze. Jeśli dane Transfermarkt są poprawne, to Celje dokonało zaledwie 9 transferów gotówkowych, z czego 4 największe mieszczą się w przedziale 300-500 tysięcy euro. Ostatecznie tym najdroższym jest Zan Karnicnik, który na początku 2024 roku trafił do na stałe Celje z Łudogorca za pół miliona euro.

Chukwubuikem Ikwuemesi w barwach Celje.

Stadion, który świeci pustkami.

Słoweńcy swoje mecze rozgrywają na Stadion Z’dežele – obiekcie mogącym pomieścić nieco ponad 13 tysięcy widziow, lecz rekordowa frekwencja została osiągnięta na pułapie „tylko” 10,055, kiedy rozegrano tam mecz Słowenia – Norwegia w 2005 roku. Z ciekawszych spotkań jakie widział ten obiekt, można wymienić inne mecze reprezentacji Słowenii, która przez kilka lat grała tam wszystkie najważniejsze międzynarodowe starcia m.in z Czechami, Niemcami czy Włochami, z którymi Słowency wygrali 1-0 w ramach kwalifikacji do Mistrzostw Świata 2006 – a przypomnijmy, że Squadra Azzura wygrała później turniej finałowy. Zapraszamy na krótki klip z tego meczu z komentarzem Edwarda Durdy.

O wiele gorzej wygląda to, jeżeli chodzi o mecze samego NK Celje – lokalna społeczność nie wykazuje wielkiego zainteresowania meczami piłki klubowej, a rekordem jest 7,242 widzów na kwietniowym meczu z Olimpiją, które = podobnie jak starcia z Mariborem – stanowią spotkania najwyższej rangi. Na meczach w Europie widownia oscyluje już w okolicach 2,5-3 tysięcy (wyjątek stanowi lipcowa potyczka ze Slovanem – 4,3 tys.), a na pozostałych spotkaniach liczba obserwatorów sporadycznie przekracza tysiąc.

Najwyższe frekwencje na Stadion Z’dežele w sezonie 2024/25

  1. 4382 widzów – Slovan Bratysława – 24. lipca – kwalifikacje Ligi Mistrzów
  2. 3625 widzów – Olimpija Ljubljana – 3. listopada – Prva Liga
  3. 3480 widzów – NK Maribor – 18. września – Prva Liga
  4. 2837 widzów – Pyunik Erewań – 29. sierpnia – kwalifikacje Ligi Konferencji
  5. 2478 widzów – Shamrock Rovers – 8. sierpnia – kwalifikacje Ligi Europy
Młyn kibiców Celje na meczu z Basaksehirem. fot. Celje.info

Na kogo uważać? Wybraliśmy 4 zawodników godnych szczególnej uwagi.

Zan Karnicnik

fot. Imago

W jego przypadku największą laurką jest Euro 2024. Reprezentacja Słowenii nie należy do najmocniejszych ekip starego kontynentu i rywalizacja o powołanie nie jest tak intensywna jak np. w Chorwacji czy Serbii, ale nie zmienia to faktu, że na Mistrzostwa Europy jadą zawodnicy starannie wyselekcjonowani. Sam Karnicnik, nie dość że jest cały czas podstawowym prawym obrońcą Słoweńców, to jeszcze mógł popisać się golem zdobytym w meczu z Serbią. Jest bardzo energicznym, ofensywnie grającym defensorem, który na pewno nieraz podłączy się do ataku.

Aljosa Matko

fot. Vid Ponikvar / Sportida

To typowy skrzydłowy, który może również wejść w buty snajpera. Choć ma 24 lata i gra w Celje już trzeci sezon, to zdążył zaliczyć wyjazd zagraniczny do Hammarby w Szwecji. Kolejną ciekawostką jest zestawienie jego dotychczasowych klubów w Słowenii. Do seniorskiej piłki wchodził w Mariborze, z którego właśnie wyjechał do Skandynawii. Potem wrócił do ojczyzny na wypożyczenie, ale grał już w barwach ich największego rywala – Olimpiji Ljubljana. Z kolei 2 miesiące po powrocie z wypożyczenia do stołecznej drużyny podpisał kontrakt z Celje. Przekładając to na polskie warunki to tak jakby Kamil Jóźwiak, czyli wychowanek i była gwiazda Lecha, wrócił na wypożyczenie do Legii, a tuż po nim podpisał kontrakt z Jagiellonią bądź Rakowem. Aljosa w Celje czuje się znakomicie, co potwierdzają jego liczby – w 71 występach ligowych dla „Hrabiów” strzelił 34 gole i dołożył 11 asyst. Ten sezon w jego wykonaniu jest nieco słabszy, ale mimo to zdążył już strzelić bramkę z Vitorią Guimaraes i zaliczyć asystę w meczu z Basaksehirem. Matko dopełnia prawą stronę Celje i najprawdopodobniej razem z Karnicnikiem będą stanowić największe zagrożenie w szybkich atakach.

Svit Seslar

fot. Luka Vovk / Sportida

Powiedzieliśmy nieco o zawodnikach dynamicznych, bazujących na szybkości i dynamice, to musimy uzupełnić to czystą klasą techniczną, którą prezentuje środkowy pomocnik Svit Seslar – wychowanek Olimpiji Ljubljana, który ponad rok temu zmienił stolicę Słowenii na turecki Eyupspor za 2,5 miliona euro. Sam pobyt w Turcji nie był jednak zbyt udany – po sezonie na zapleczu tamtejszej ekstraklasy trafił na wypożyczenie do Celje i gra lepiej niż dobrze. W 10 ligowych meczach uzbierał już 4 gole i 5 asyst, a w Europie dołożył kolejne trafienie i 2 decydujące podania. Seslar sylwetką nieco przypomina Nene i podobnie jak on jest lewonożny, ale ma jeszcze więcej inklinacji ofensywnych. Oprócz pozycji „8” potrafi też w razie potrzeby zagrać jako skrzydłowy. Poniżej próbka możliwości Seslara i jego gol z ligowego meczu z Mariborem.

  

Armandas Kucys

fot. Urban Lesjak

Każdy poważny klub musi mieć swoją bestię w ataku. W przypadku Słoweńców za takiego kata uznawany może być litewski napastnik Armandas Kucys, który urodził się w dobrze nam znanym mieście Poniewież i tam też stawiał pierwsze kroki jako piłkarz. W wieku 17 lat wyjechał do Szwecji, ale pobyt na półwyspie skandynawskim nie był dla Kucysa udany i po wielu zmianach klubowych wreszcie ponownie zakotwiczył w ojczyźnie podpisując kontrakt z Żalgirisem Kowno. Tam zaczął regularnie grać i mimo braku wybitnych liczb – bo 9 bramek w 31 występach w lidze litewskiej na kolana nie powal – zwrócił uwagę włodarzy Celje, gdzie trafił latem tego roku. Jak się okazało ruch ten był strzałem w „10”, gdyż wysoki, nieco tyczkowaty snajper ma już 10 trafień w tym sezonie, z czego 2 padły we wspominanym wcześniej wspaniałym meczu Ligi Konferencji z Turkami. Z Jagiellonią jednak nie zagra z powodu kontuzji kolana, ale umieściliśmy go tutaj, aby podkreślić ile dawał swojej drużynie.

Mamy nadzieję, że dzięki naszemu artykułowi poznaliście nieco sylwetkę NK Celje. Na zapowiedź meczu zapraszamy w środę. Tam przyjrzymy się już konkretniej detalom związanym z pojedynkiem Celje – Jagiellonia, który odbędzie się w czwartek o godzinie 18:45.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *