Dlaczego powrót Wdowika to dobry ruch Jagiellonii?

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
Za nim trzeci oficjalny transfer Jagiellonii w tym okienku transferowym – po zagranicznych wojażach i rocznej nieobecności, do Białegostoku wraca Bartłomiej Wdowik. Ruch ten wśród kibiców Jagiellonii wywołał sporo komentarzy i wątpliwości – czy powrót do “zgranego” nazwiska nie świadczy o braku rozwoju Jagiellonii? Czy Wdowik jest przynajmniej równie dobrym piłkarzem, jak w momencie transferu? Czy będzie mieć jeszcze motywację, aby powrócić do swojej formy sprzed transferu? Jakie są zasady wypożyczenia i jaka jest faktyczna kwota wykupu Bartka?
Wątpliwości co do tego ruchu jest sporo, niemniej jednak – moim zdaniem, oceniając ten transfer na 27 czerwca 2025 roku, tj. na dzień publikacji tego tekstu – ponowne ściągnięcie Wdowika do Jagiellonii jest trafioną decyzją naszego klubu.
Czy ostatni rok Wdowika, to faktycznie całkowicie stracony czas?
Zanim jednak wyjaśnię, dlaczego jest to dobry ruch Jagi, na początek wypada pokrótce przypomnieć co się działo u Bartka przez ostatni sezon. 27 czerwca 2024 r. – czyli dokładnie rok temu – Bartłomiej Wdowik podpisał kontrakt z portugalską SC Bragą. Umowa została zawarta do 2028 roku, a kwota transferu oscylowała w granicach 1.5 mln euro. Jak dobrze wiemy, Wdowik – delikatnie rzecz ujmując – Półwyspu Iberyjskiego nie podbił, a w barwach swojego nowego klubu zaliczył tylko jedno oficjalne spotkanie, notując 18 minut w meczu eliminacyjnym do Ligi Europy przeciwko Maccabi Petah Tikva. Niedługo potem w Bradze doszło do zmiany trenera, a nowy szkoleniowiec stwierdził, że Wdowik u niego grać nie będzie – z tego też względu zaczęto szukać mu klubu na wypożyczenie.
Koniec końców padło na grający w 2. Bundeslidze Hannover 96. Początki Wdowika w Niemczech były bardzo dobre – praktycznie od razu wskoczył do podstawowego składu, w dwóch pierwszych występach zanotował po asyście, a z klubu (w tamtym okresie) dochodziło głosy, że jest to bardzo udany transfer. Co prawda później Bartkowi nie udawało się już notować punktów do klasyfikacji kanadyjskiej, niemniej jednak jesienią był podstawowym piłkarzem Hannoveru i grał tam praktycznie wszystko. Niestety, runda wiosenna nie była już w jego wykonaniu tak udana – Hannover dwukrotnie zmieniał trenerów, przeszedł też na ustawienie 3-5-2, wobec czego Bartek zmuszony był grać jako wahadłowy. Jak wiadomo, nie jest to jego wymarzona pozycja, co skutkowało utratą miejsca w podstawowym składzie – choć na pewno to nie jest tak, że wiosną Wdowik w ogóle nie grał. Łącznie w 2. Bundeslidze zaliczył 21 spotkań i uzbierał łącznie 1557 minut.
Po co ten cały elaborat? Aby odkłamać jakąś irracjonalną, przewijającą się wśród niektórych kibiców tezę, że Wdowik od zachodu się kompletnie odbił i został tam brutalnie zweryfikowany. Owszem, o ile w Bradze pewnie miałby niewielkie szanse na regularne występy, to już w Niemczech grał naprawdę sporo, a przecież 2. Bundesliga to nie są jakieś ogórkowe rozgrywki – szczególnie porównując je do Ekstraklasy. Rozegranie tam całkiem pokaźnej ilości minut świadczy o tym, że Bartek jednak prezentował co najmniej przyzwoity poziom, a dopiero zawirowania w Hannoverze (zmiana trenera i taktyki) spowodowały, że grał mniej. Nie jest więc tak, że bierzemy gościa, którego trzeba będzie odbudować piłkarsko i fizycznie, zresztą – aby daleko nie szukać – Joao Moutinho przed przejściem do Jagiellonii, w sezonie 23/24 w Serie B rozegrał zawrotne 171 minut (do tego 120 minut w Pucharze Włoch), a w rundzie wiosennej ani razu nie pojawił się na boisku. Dziwnym trafem, to jednak w przypadku Wdowika pojawia się narracja, że do Jagi przychodzi gość, który miał za sobą kompletnie stracony rok.
Co przemawia za tym, aby patrzeć na ten ruch z optymizmem?
Aby nie przedłużać, przejdźmy do konkretów:
Po pierwsze – jak wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, obecnie mamy chyba największą od sezonu 2007/08 rewolucję kadrową – odeszła cała masa piłkarzy, którzy w zeszłym sezonie stanowili o sile naszego klubu i na dziś dzień nie ma żadnej gwarancji w jaki sposób nowi zawodnicy odnajdą się w drużynie prowadzonej przez Adriana Siemieńca. W takiej sytuacji każdy piłkarz, który zna taktykę, sztab szkoleniowy i specyfikę klubu jest na wagę złota – a te wszyscy warunki Wdowik spełnia. Co więcej, Bartek przychodzi na samym początku przygotowań, trener ma więc czas, aby odpowiednio wdrożyć go do naszego zespołu. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż w klubie nadal są Taras Romanczuk i Adrian Dieguez, którzy operują mniej więcej w tej samej strefie boiska co Bartek, co również ułatwi mu proces ponownej adaptacji. Mam też wrażenie – choć to tylko moja opinia – że wspomniany Dieguez lepiej dogadywał się na boisku z Wdowikiem, niż Moutinho, przez co można mieć nadzieję, że w nadchodzącym sezonie wracający po kontuzji Hiszpan nawiąże do swoich występów z sezonu mistrzowskiego.
Po drugie – lewi obrońcy to zdecydowanie najbardziej deficytowy towar na rynku transferowym – i przy obsadzie akurat tej pozycji, moim zdaniem można iść na kompromisy. O ile bowiem też jestem zdania (które dosyć często przewija się w przestrzeni medialnej), że skoro “projekt Jagiellonia” ma się rozwijać, to trzeba wymieniać piłkarzy na coraz lepszych, a powrót do starych nazwisk stawia pod znakiem zapytania, czy taki rozwój faktycznie następuje, o tyle – akurat w przypadku lewego obrońcy i w przypadku naszej obecnej sytuacji kadrowej – powrót Wdowika jest jak najbardziej akceptowalny – i to abstrahując od tego, że jest to po prostu dobry piłkarz.
Po trzecie – Wdowik to fachura, jeżeli chodzi o bicie stałych fragmentów gry – i to zarówno jeżeli chodzi o bezpośrednie zagrożenie z rzutów wolnych, jak również dośrodkowania z wolnych i rożnych. W tym aspekcie gry o klasie Bartka mieliśmy okazję przekonać się podczas jego pobytu w Białymstoku – i to wbrew powszechnym opiniom, nie tylko w trakcie sezonu mistrzowskiego. Co więcej – Wdowik bił stałe fragmenty także za granicą. Tak jak wspomniałem wcześniej, pobyt Bartka w Portugalii okazał się niewypałem, ale nawet podczas swojego jedynego, krótkiego występu w barwach Bragi, powierzono mu wykonywanie rzutów rożnych – a to świadczy o tym, że faktycznie musiał się w tym elemencie wyróżniać na tle piłkarzy portugalskiego klubu. To samo było w Hannoverze – Wdowik był tam etatowym wykonawcą stałych fragmentów (choć rotował się też z innymi kolegami z zespołu). Dodając do tego naszą dramatyczną skuteczność z rzutów wolnych i rożnych w sezonie 24/25 i bezowocne poszukiwania przez Adriana Siemieńca ich skutecznego wykonawcy, ściągnięcie do klubu kogoś, kto gwarantuje w tym aspekcie gry równy i wysoki poziom jest rozwiązaniem jednego z problemów, który ostatnio trapił nasz zespół.
W końcu po czwarte – mam nieodparte wrażenie (choć to oczywiście tylko moje odczucia), że Wdowik jest piłkarzem, którego w swojej szatni bardzo chciałby mieć Adrian Siemieniec. Warto przypomnieć, że Bartek miał do nas wrócić jeszcze w poprzednim sezonie, choć na ostatniej prostej zdecydował się na wypożyczenie do klubu z 2. Bundesligi. Świadczy to jednak o tym, że w tamtym okresie nasz trener także chciał mieć Wdowika u siebie, i nie zdziwiłbym się, gdyby obecnie on również był głównym orędownikiem tego transferu. Może to wynikać z faktu, że Bartek ze swoimi inklinacjami do gry ofensywnej idealnie wpasowuje się w taktykę preferowaną naszego trenera. Owszem – ta taktyka ewoluuje, Moutinho grał zupełnie inaczej niż Wdowik, jednak to właśnie Bartek zapewniał nam sporo opcji w rozegraniu i jestem przekonany, że Adrian Siemieniec będzie miał pomysł, w jaki sposób wykorzystać jego atuty.
Jakie są wątpliwości?
Aby nie było tak kolorowo – jak również mam pewne zastrzeżenia i widzę minusy tego ruchu. Pomimo tego co napisałem wcześniej o trudnościach ze znalezieniem klasowego lewego obrońcy, to jednak kolejne, roczne wypożyczenie, przy kwocie wykupu na poziomie 1.5 mln euro (takie informacje wynikają z ogłoszenia na oficjalnej stronie SC Braga) generuje ryzyko, że za rok znowu trzeba będzie szukać kogoś nowego do grania, a to nie świadczy o ciągłości projektu. Nie mamy też żadnej gwarancji w jakim stanie mentalnym jest Wdowik – czy jednak powrót do Ekstraklasy w jego odczuciu nie będzie uznawany za porażkę, co może wpłynąć na jego postawę na boisku. Problemem może być też kwestia motywacji – skoro do tej pory celem Bartka był wyjazd za granicę, to czy znajdzie w sobie wystarczające pokłady motywacji, aby dawać z siebie 100%? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale pewne jest jedno – biorąc pod uwagę skład osobowy pierwszego zespołu i zbliżający się obóz przygotowawczy – przed którym zgodnie z zapowiedziami Łukasza Masłowskiego kadra ma być kompletna co najmniej w 90% – naprawdę nie jesteśmy w pozycji, aby wybrzydzać na przyjście kogoś takiego jak Wdowik.
Ciekawy punkt widzenia. Oby wiecej takich analiz :).
Moim zdaniem wciaz jest wiara w Cezarego i to, ze roczny pobyt Wdowika pomoze mu byc gotowym w ciagu tego roku na pierwszy skład. Jeśli nie, to za rok szukamy zastępstwa i za Wdowika, i za Cezarego.
Proszę o wytłumaczenie że po meczu z Rakowem Cz. Polak zagrał dobry mecz a Siemieniem potem znów wprowadza Moutinho na Śląsk i Pogoń chociaż Portugalczyk już odchodził z klubu